Czy tym razem się uda? GDDKiA zapowiada, że dziś po południu otworzy fragment trasy S7 między Grębałowem i Nową Hutą. Kierowcy czekają na te 2,6 kilometra od tygodnia.
W poniedziałek plany legły w gruzach. Policja przeprowadziła kontrolę i nie zgodziła się na uruchomienie ruchu. Funkcjonariusze wykryli braki w oznakowaniu. Znaki nie były prawidłowo pomalowane, część po prostu brakowała na drodze.
GDDKiA natychmiast wezwała wykonawcę do poprawek. Firma Gulermak miała całą noc i poranek na uzupełnienie pionowych i poziomych oznaczeń. Czy zdążyła?
Historia niedotrzymanych obietnic
To będzie czwarta próba otwarcia tego samego odcinka. Pierwotnie kierowcy mieli pojechać nową trasą 4 grudnia. Termin przesunięto na poniedziałek rano. Potem na godzinę 15:00. Za każdym razem coś nie wychodziło.
----- Reklama -----
Co czeka kierowców na nowej trasie
Gdy fragment S7 w końcu ruszy, warunki będą dalekie od ideału. Kierowcy pojadą tylko jednym pasem w każdą stronę. Cały czas to będzie przejazd przez plac budowy.
Ograniczenie prędkości wyniesie 60 km/h. W miejscach, gdzie jezdnie się łączą, można będzie jechać maksymalnie 40 km/h. Druga nitka pozostanie zamknięta – pracownicy będą tam kończyć układanie nawierzchni.
Zjazd na ulicę Ujastek Mogilski z trasy S7 nie będzie działał. Wjazd z tej ulicy na ekspresówkę też pozostanie niemożliwy przez kilka kolejnych miesięcy.
Część większej układanki
Nowy fragment to jeden z elementów pięciokilometrowego odcinka między Mistrzejowicami a Nową Hutą. Cała inwestycja ma zamknąć ring wokół Krakowa.
Budowa jest skomplikowana. Na trasie powstaje 29 mostów, wiaduktów i estakad. Droga przecina tory kolejowe i tramwajowe. Wykonawcy musieli przenieść dziesiątki instalacji – wodne, gazowe, energetyczne.
Pełne otwarcie węzła Mistrzejowice zaplanowano na drugą połowę przyszłego roku. Dopiero wtedy czwarta obwodnica zacznie działać w pełni. Koszt całej inwestycji przekracza 1,7 miliarda złotych.



