Czas zadać to pytanie głośno. Kto nas wozi po Krakowie?

M N
M N

Po polsku mówią rzadko, miasta nie znają w ogóle. Bywają przemęczeni, a są i tacy, którzy mają problemy po prostu z płynną jazdą. Kto wozi nas w przewozach na aplikację?

Przewozy typu Bolt i Uber zdominowały rynek przewozów samochodowych. W Krakowie również. Wygrywają ceną i prostą obsługą. Kilka kliknięć w telefon i już możemy oczekiwać transportu. Wygoda przede wszystkim.

Czytaj także: Przerażające sceny w Nowej Hucie! Mamy FILM z wypadku na alei Róż

Przemęczeni i zdesperowani kierowcy

Ale potem czasem pojawiają się zaskoczenia. Już przywykliśmy do tego, że wielu kierowców nie mówi po polsku. Wielu nie zna miasta. Jadą za wskazaniem aplikacji. Gdy trzeba ominąć korek, znaleźć szybkie rozwiązanie danej sytuacji, są absolutnie bezradni. A co gorsza, łamią przepisy.

Czytaj także: Co grozi Ukraińcowi, który spowodował wypadek w Nowej Hucie?
Bywają przemęczeni. Sam pamiętam podróż z kierowcą, który w zasadzie przysypiał za kierownicą. To był krótki kurs, więc udało nam się bezpiecznie dojechać na miejsce, a ja pobudzałem kierowcę rozmową. Doradziłem, by natychmiast pojechał do domu odpocząć, ale mam wrażenie, że zanim wysiadłem, zdążył przyjąć kolejny kurs.

W pogoni za wygodą i ceną zapominamy, że bezpieczeństwo jest najważniejsze. Czy warto je ryzykować dla kilku złotych? Dramatyczny wypadek, do którego doszło w Krakowie w poniedziałek 14 kwietnia to kolejny dowód na to, że korzystanie z tego typu usług może być wyjątkowo niebezpieczne. Dla osób siedzących w danym pojeździe, ale też dla otoczenia.

W wyniku wspomnianego wypadku obrażenia, w tym także poważne, odniosło 19 osób.

Cena czy bezpieczeństwo?

Nie ma co udawać, że podróż innym pojazdem, taksówką z prawdziwego zdarzenia, będzie gwarancją bezpieczeństwa. Na drodze nie ma takich luksusów. Będzie jednak pewnym ograniczeniem ryzyka.

Czytaj także: To oni są prawdziwymi bohaterami wypadku w Nowej Hucie. Mamy relację świadka.
Przewozy na aplikację mają problem. Śrubowanie cen doprowadziło do strajku kierowców, choć w Krakowie nie wypadł on zbyt dobrze. Samochody były dostępne i można było korzystać z aplikacji. To pokazało, że wielu kierowców jest bardzo zdesperowanych, by zarobić parę złotych. Wielu z nich dopiero dotarło do Polski, właśnie zaczynają nowe życie. Potrzebują gotówki tu i teraz, więc wyłamali się ze strajku.

I można odnieść wrażenie, że nie cofną się przed niczym, dlatego za kółko wsiadają przemęczeni. A są i tacy, którzy sprawiają wrażenie, jakby prawo jazdy zdali wczoraj.

MM

Teksty w dziale publicystyka są subiektywną formą literacką wyrażającą zdanie autora, które nie musi pokrywać się ze zdaniem redakcji.

Podaj dalej
5 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *