W Polsce doszło do kolejnego aktu dywersji. Potwierdził to premier Donald Tusk. Na razie możemy tylko się domyślać, kto za tym stał.
Do ataku dywersji doszło na trasie linii kolejowej z Warszawy do Lublina.
Donald Tusk potwierdza. Dywersja w Polsce
″Niestety potwierdziły się najgorsze przypuszczenia. Na trasie Warszawa-Lublin (wieś Mika) doszło do aktu dywersji. Eksplozja ładunku wybuchowego zniszczyła tor kolejowy. Na miejscu pracują służby i prokuratura. Na tej samej trasie, bliżej Lublina, również stwierdzono uszkodzenie″ – napisał w poniedziałek Donald Tusk.
To kolejny dowód na to, że w tych czasach musimy zachować wyjątkową czujność. Kraków, jako duże miasto z kluczową infrastrukturą (np. Tauron Arena, ICE Kraków, linie kolejowe), jest pod stałą obserwacją ABW i policji. W kontekście napięć geopolitycznych (np. bliskość granicy z Ukrainą), służby monitorują takie ryzyka.
----- Reklama -----
Co robić, jeśli widzisz coś podejrzanego?
Zgłaszaj natychmiast: Podejrzane zachowania (np. obcy przy torach czy instalacjach) – dzwoń na 997 (policja) lub anonimowo do ABW via gov.pl.
Śledź alerty: Aplikacja RSO to podstawa – wysyła powiadomienia lokalne.
W kontekście Krakowa słowo ″dywersja″ padło w ostatnim czasie raz.
Dywersja w Krakowie?
Pd koniec sierpnia 2025 r. doszło do incydentu, w którym dwóch obywateli Ukrainy nieautoryzowanie weszło na teren Wodociągów Miasta Krakowa, które są obiektem infrastruktury krytycznej. Służby bezpieczeństwa zakładu (w tym monitoring i ochrona) szybko zareagowały, zatrzymując mężczyzn.
Mężczyźni (w wieku ok. 20-30 lat) przeskoczyli ogrodzenie i weszli na chroniony obszar. Zostali zauważeni przez system monitoringu. Znaleziono przy nich telefony komórkowe i sprzęt elektroniczny. Twierdzili, że to pomyłka – nawigacja skierowała ich tam, gdy chcieli dotrzeć na Kopiec Kościuszki. Dobrowolnie oddali urządzenia do sprawdzenia, ale nie znaleziono na nich zdjęć, nagrań ani śladów szpiegostwa/sabotażu.
22 września 2025 r. usłyszeli zarzut naruszenia miru domowego (art. 193 KK). Dodatkowo, przebywali w Polsce nielegalnie (wygaśnięte karty pobytu), więc Straż Graniczna nakazała im opuszczenie kraju.
Policja i ABW nie potwierdziły próby dywersji – incydent uznano za przypadkowy. Wodociągi nie zgłosiły zniszczeń ani zagrożeń dla dostaw wody. Dyrektor ds. bezpieczeństwa WMK, gen. Marian Janicki (były szef BOR), początkowo ostrzegał przed możliwym sabotażem, co wpisuje się w szersze obawy o rosyjskich szpiegów przy infrastrukturze krytycznej (np. podobne incydenty w Sopocie czy Warszawie).


