Kraków od wielu lat próbuje wprowadzić opłatę turystyczną, ale natrafia na mur przepisów. Polskie prawo nie przewiduje takiej daniny – pozwala tylko na opłatę miejscową, którą można pobierać wyłącznie w kurortach spełniających określone warunki klimatyczne. Stolica Małopolski tych kryteriów nie spełnia.
----- Reklama -----
Apele do rządu bez efektu
Władze miasta biją w tym samym miejscu od 2017 roku. Wtedy Związek Miast Polskich, z inicjatywy ówczesnego prezydenta Krakowa, zaproponował zmianę przepisów. Chodziło o to, by gminy mogły dobrowolnie wprowadzać opłatę turystyczną bez konieczności spełniania wymogów środowiskowych.
W latach 2023-2025 prezydenci Krakowa wielokrotnie zwracali się do ministrów sportu, turystyki i finansów. W listopadzie 2024 roku dwunastu szefów największych polskich miast, w tym Aleksander Miszalski, podpisało wspólny apel do rządu. Latem 2025 roku radni miejscy przygotowali projekt rezolucji. Efektów jak na lekarstwo.
Miliony turystów, miliony złotych do wzięcia
Liczby pokazują skalę problemu. W 2024 roku Kraków odwiedziło prawie 15 milionów osób. Prawie 8 milionów z nich spało w mieście co najmniej jedną noc. To rekord, który przebił nawet przedpandemiczny rok 2019.
----- Reklama -----
Gdyby udało się wprowadzić opłatę w wysokości 4 złotych za dobę, miasto zarobiłoby od 60 do 100 milionów złotych rocznie. Te pieniądze mogłyby sfinansować wywóz śmieci, konserwację zabytków czy zwiększenie patroli miejskich służb.
Turystyka kosztem mieszkańców
Radni wskazują na konkretne problemy. Góry śmieci, zatłoczone ulice, zużywająca się infrastruktura i rosnąca liczba interwencji służb porządkowych. To wszystko generuje koszty, które ponoszą mieszkańcy z własnych podatków.
Władze miasta chcą, by samorządy same decydowały o wysokości opłaty i sposobie wydatkowania zebranych środków. Taka danina funkcjonuje w wielu europejskich miastach i jest tam czymś naturalnym.
Co dalej?
Kraków czeka na zmianę prawa. Bez niej opłata turystyczna pozostanie w sferze planów. Miasto ma argumenty – rekordową liczbę turystów i rosnące koszty obsługi ruchu turystycznego. Brakuje jednego – zgody ustawodawcy.


