W czwartek wieczorem Kraków obiegła informacja o łosiu, który przywędrował do centrum miasta, a następnie wskoczył przez okno do budynku szkoły na Zabłociu. Podczas forsowania okna zwierzę mocno się pokaleczyło i wkrótce praktycznie wykrwawiło się na śmieć. Skąd łoś wziął się na Zabłociu i co dalej stało się z ciałem zwierzęcia?
Takiej wizyty nie spodziewał się nikt. W czwartek do budynku Kolegium Europejskiego przy ulicy Ślusarskiej wtargnął łoś. Zdezorientowane zwierzę wskoczyło do budynku przez okno. Zbite szkło raniło jednego z przebywających w pomieszczeniu mężczyzn. Gorszy los spotkał łosia. Zwierzę wyszło ze zdarzenia mocno poranione i już wewnątrz budynku zaczęło się wykrwawiać.
Skąd wziął się łoś w centrum Krakowa?
Dość szybko pojawiło się przypuszczenie, że łoś przywędrował na Zabłocie z Puszczy Niepołomickiej. Zapytaliśmy o to Michała Wieciecha, rzecznika prasowego Nadleśnictwa Niepołomice.
– Nie jesteśmy w stanie ze stuprocentową pewnością stwierdzić, że zwierzę przywędrowało z Puszczy Niepołomickiej. Tym bardziej, że w Krakowie mamy populację żyjących łosi – można je znaleźć w okolicy Przylasku Rusieckiego lub Branic. Oczywiście, istnieje prawdopodobieństwo, że łoś przywędrował z puszczy, bo te zwierzęta potrafią migrować na całkiem duże odległości – powiedział nam Wieciech.
A tym razem to też nie był krótki spacer. Odległość z puszczy do centrum Krakowa to około 25 kilometrów. I do pokonania wiele przeszkód stworzonych przez człowieka, choćby trasa S7, stanowiąca część obwodnicy miasta.
W Krakowie mieszkają dziki, sarny i łosie
– Łosie potrafią wykorzystywać istniejące trasy komunikacyjne. Widywane były podczas spacerów wzdłuż torów kolejowych. Potrafią też korzystać z przepustów czy tuneli i w ten sposób łoś mógł minąć trasę S7. Widywane były też łosie idące wzdłuż trasy Bieżanowskiej czy ulicy Bronowickiej – zwrócił uwagę Wieciech.
Starszy specjalista ds. edukacji leśnej w Nadleśnictwie Niepołomice podkreślił, że tego typu zdarzenia mogą wydarzać się częściej. Także z udziałem łosi. – W Krakowie żyją dziki, sarny i łosie, które traktują już miasto jako naturalne miejsce bytowania. Populacja łosi w ostatnich latach wyraźnie wzrosła i dziś mamy w Polsce około 31 tysięcy przedstawicieli tego gatunku – dodał.
A więc liczba łosi wzrasta, ale wciąż wizyta tego zwierzęcia w centrum miasta to niezwykła sprawa. – Ja nie pamiętam, byśmy mieli w Krakowie zdarzenie z udziałem łosia – mówi nam młodszy kapitan Państwowej Straży Pożarnej, Hubert Ciepły. To strażacy pierwsi zainterweniowali w tej sprawie.
Co się stało z łosiem, który wpadł do krakowskiego liceum?
W piątek zadzwoniliśmy do Kolegium Europejskiego, by zapytać o przebieg zdarzeń. Władze uczelni postanowiły jednak, że w tej sprawie nie będzie żadnych oficjalnych komentarzy.
Nieco zaskakująca postawa. Postanowiliśmy więc dowiedzieć się, co wydarzyło się z ciałem zwierzęcia. A i to nie było proste.
Na policji usłyszeliśmy, że w sprawie interweniowała straż miejska.
Straż miejska odesłała nas do straży pożarnej.
Straż pożarna powiedziała: tak, byliśmy, ale sprawę ciała zwierzęcia przekazaliśmy policji i służbom weterynaryjnym.
Powiatowy Inspektorat Weterynarii w Krakowie: Łoś? Tak, znamy sprawę, ale tylko z mediów.
Łoś został zutylizowany
Nieco więcej szczegółów na sprawę rzucił rzecznik prasowy Urzędu Miasta Krakowa, Dariusz Nowak.
– Ciało zwierzęcia zabrali pracownicy Centrum Hodowlanego w Tomaszowicach. 12 minut i było po sprawie. Ciało trafiło do utylizacji – powiedział Nowak portalowi KR24.pl.
Dzwonimy do Centrum Hodowlanego. Słyszymy, że nie mogą komentować sprawy, bo tak wynika z umowy z Urzędem Miasta Krakowa dotyczącej dzikich zwierząt. A więc szczegółów brak.
Wiadomo tylko, że ważące kilkaset kilogramów zwierze nie przeżyło pędu do wiedzy, a jego ciało zostało zutylizowane. Szkoda, że ta historia skończyła się tak smutno.