Zwycięzcą 21. edycji konkursu „Bezpieczna jazda komunikacją miejską” został Mateusz Mucha. To on najlepiej poradził sobie z testem z przepisów ruchu drogowego oraz zadaniami praktycznymi, pokonując konkurencję.
Mateusz Mucha pracuje w MPK w Krakowie jako kierowca autobusu od 8 lat. Za zwycięstwo odebrał puchar ufundowany przez Komendanta Miejskiego Policji w Krakowie.
Czytaj także: Trzecia Droga się rozpadła. Co dalej z PSL i Kosiniakiem-Kamyszem?
Zwyciężyć nie było łatwo
Zobacz
Konkurs na najlepszego kierowcę autobusu MPK w Krakowie odbył się na terenie zajezdni autobusowej Płaszów. W sumie rywalizowało 16 kierowców.
Wygrać wcale nie było łatwo. Oprócz doskonałej wiedzy z przepisów ruchu drogowego trzeba było się wykazać znajomością zasad udzielania pierwszej pomocy oraz precyzyjną, dynamiczną a jednocześnie płynną jazdą autobusem.
Czytaj także: Nielegalne ogniska i grillowanie na Zakrzówku. Będzie całkowity zakaz?
Liczyła się szybkość i precyzja
Podczas każdego przejazdu kierowcy mieli za zadanie m.in. przejechać specjalnym slalomem wzdłuż wyznaczonego wąskiego toru. Potem musieli zatrzymać autobus jak najbliżej wyznaczonej linii. W kolejnym zadaniu musieli jechać z zasłoniętym prędkościomierzem 20 km/h przez wyznaczony odcinek.
Ich zadaniem było także trafienie przymocowaną do autobusu lancą w plastikowe koło. Musieli to robić nie tylko precyzyjnie, ale także jak najszybciej. Sędziowie liczyli bowiem czas wykonania przejazdu.
Oprócz kierowców w konkursie rywalizowali także mechanicy. Najlepszym mechanikiem w zawodach został Dariusz Piorun ze Stacji Obsługi Autobusów Wola Duchacka.
Czytaj także: Wielki talent odchodzi z Cracovii. Polskę zamienił na Austrię
Źródło: MPK w Krakowie
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas na Facebooku!
Najlepszy kierowca jeździ 169. Wszyscy szarpią, tymi autobusami/tramwajami, w ogóle nie umieją płynnie się poruszać. Zgroza, jacy teraz są kierowcy. Tylko w 169 miałam przyjemność spotkać prawdziwego kierowcę, szkoda, że nie zapytałam, jak miał na imię, albo się nie dowiedziałam, bo najwyraźniej to teraz jest rzadkość.