Pożar gazociągu w Dębnikach jest już opanowany, nie ma już słupa ognia, ale na miejscu wciąż pracują strażacy i pogotowie gazowe. Instalacja przy ulicy Komandosów na Osiedlu Podwawelskim zabezpieczona, a służby sprawdzają teren i monitorują stężenia gazu. Mieszkańcy podkreślają, że od kilku dni ostrzegali przed możliwym niebezpieczeństwem.
„Od kilku dni było czuć gazem”
Według relacji mieszkańców sygnały o problemach z instalacją pojawiały się na długo przed awarią.
„Od kilku dni było czuć gazem. To jest moment. O 4 rano zaczęło się już palić. Ktoś musiał pomóc, może podstawił zapalniczkę” – mówi jeden z mieszkańców.
Inna osoba dodaje: „Obudziłam się o 6 i już leciał ogień.”
Niezabezpieczony teren i brak ogrodzeń
Gazociąg pękł na terenie ogródków działkowych, z dala od bloków, dlatego nikt nie odniósł obrażeń. Mieszkańcy zwracają jednak uwagę na całkowity brak zabezpieczeń.
„Ten teren jest nieogrodzony. Mieli to zrobić i to olali. Czekali, aż coś się stanie. Te punkty, z których może wyciekać gaz są nieogrodzone. Teraz ciągną podłączenie dalej, bo deweloper buduje bloki” – mówią.
W rejonie często przebywają osoby bezdomne.
„Tu jest strasznie dużo bezdomnych. Palą papierosy, mają durne pomysły. Jak jest ciemno, to przecież nie zobaczą, że tu jest gaz i nieszczęście gotowe” – dodaje jedna z mieszkanek.
----- Reklama -----
Zarzuty wobec zabezpieczeń instalacji
Mieszkańcy krytykują stan techniczny i zabezpieczenia gazociągów w okolicy.
„Gaz sam z siebie nie zacznie się ulatniać i sam nie wybuchnie. W tym rejonie gazociągi są słabo zabezpieczone. Strażacy poszli teraz sprawdzać taką samą instalację na Przedwiośniu. Tam też nie ma zabezpieczeń” – podkreśla kolejny rozmówca.
Ogień nadal się tli, w rejonie ulicy Komandosów wciąż trwają działania zabezpieczające i kontrola sieci gazowej.


