Czasem najprostsze rozwiązania są najskuteczniejsze. Aleksander Miszalski wymyślił metodę, która pozwoli mu wywiązać się już z każdej obietnicy.
----- Reklama -----
W sobotę obchodziliśmy w Polsce kolejną rocznicę wprowadzenia stanu wojennego. 13 grudnia wielu z nas już na zawsze będzie kojarzyć się z jednym. To wspomnienie tragicznych czasów, gdy Polacy strzelali do Polaków na ulicach polskich miast.
Z tej oto okazji prezydenta Krakowa, Aleksandra Miszalskiego zaczepiła radna PiS, Agnieszka Paderewska. ″Żaden z prezydentów Krakowa nie upamiętnił 44. rocznicy wprowadzenia stanu wojennego w Polsce. Nawet symbolicznym wpisem″ – napisała.
Prezydent, jak to ma w zwyczaju, odpisał dość szybko, bo po niespełna dwóch godzinach. ″Jedni upamiętniają pamięć o naszych bohaterach wśród bliskich. Inni wykorzystują ich do robienia polityki na Twitterze. A można było przemilczeć, Pani Radna…″ – napisał Miszalski.
----- Reklama -----
Prezydent odbił więc piłeczkę. Co prawda nie wystąpił 13 grudnia publicznie, jak nakazywałaby piastowana przez niego funkcja, za to uczcił ten dzień w prywatnym gronie, wśród bliskich. Jak przeciętny Polak, któremu na sercu leży dobro i historia naszej ojczyzny.
Problem polega na tym, że Miszalski nie jest dziś zwykłym Olkiem, a prezydentem jednego z najwiekszych miast w Polsce. Taki urząd wiąże się z przywilejami, ale też obowiązkami. Choćby obowiązkami uczestniczenia w najważniejszych wydarzeniach, upamiętniania najważniejszych data. Dawania świadectwa. Nie w domu, w salonie lub kuchni, wygłaszając z krzesła mowę wśród bliskich, ale na jednym z miejskich placów. Wśród tysięcy krakowian. Mówiąc głośno o tym, co ważne. Gdyby ktoś zapomniał.
Wpisem Miszalski daje jednak do zrozumienia, że on – w jego mniemaniu – 13 grudnia uczcił właściwe. W prywatnym gronie.
″To nieprawda, że nie uczciłem tej rocznicy. Zrobiłem to, ale w domu!″.
Coś w tym stylu.
A skoro tak można, to czy nie jest to wspaniały sposób na spełnienie wszystkich obietnic?
″Nie rozpocząłem budowy metra? To nieprawda. Zapraszam do domu″ – pisze prezydent. A tam wokół choinki pędzi piękna kolejka. I od czasu do czasu wjeżdża nawet do tunelu.
″Nie stworzyliśmy funduszu przedszkolnego? O wypraszam to sobie, my wraz z małżonką utworzyliśmy już specjalne subkonto″ – zapewnia. I, cyk, kolejna obietnica spełniona.
″Rozbudowa monitoringu wizyjnego we wszystkich dzielnicach Krakowa? Zrobione! U nas, wśród bliskich, kamery są już w każdym pomieszczeniu″.
To też rozwiązuje problem uczestnictwa w ważnych wydarzeniach. Skoro można to zrobić z domu.
″Jak to nie powitałem w Krakowie króla Hiszpanii*? Oglądałem transmisję i nawet pomachałem do telewizora!″.
* Można wpisać inną koronowaną głowę.
Na zdjęciu Aleksander Miszalski obchodzący święto Wojska Polskiego. Przed wymyśleniem metody „na chałupę”.
MM
Teksty w dziale publicystyka są subiektywną formą literacką wyrażającą zdanie autora, które nie musi pokrywać się ze zdaniem redakcji.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas na Facebooku!



