Strefa Czystego Transportu w Krakowie ma ruszyć za półtora miesiąca, ale miasto nie jest gotowe do egzekwowania przepisów. Zaledwie ośmiu strażników miejskich będzie pilnować największej w Polsce strefy ograniczeń dla kierowców. Czy to wystarczy?
Cztery patrole dla całego miasta
Do kontroli wjazdu do SCT magistrat oddeleguje tylko ośmiu strażników miejskich. Miasto planuje wystawić codziennie cztery patrole dwuosobowe, które będą jeździły po Krakowie i sprawdzały, czy kierowcy przestrzegają nowych zasad. Strefa obejmie zdecydowaną większość miasta – wszystkie tereny wewnątrz autostrady A4 oraz tras ekspresowych S7 i S52. To setki kilometrów dróg, tysiące ulic i około 250 tysięcy aut wjeżdżających codziennie do stolicy Małopolski.
Kamery nie działają automatycznie
Magistrat stawia również na monitoring. W mieście działa ponad 100 kamer, w tym dziewięć zamontowanych na granicach strefy. Problem w tym, że rejestracja pojazdu przez kamerę to nie koniec sprawy. Wszystkie nagrania muszą zostać przeanalizowane przez straż miejską, która dopiero wtedy może rozpocząć procedurę nakładania kar. To kosztuje czas i wymaga zaangażowania ludzi, których i tak jest za mało.
Brak automatycznych mandatów
Ustawa o elektromobilności, która umożliwiła Krakowowi wprowadzenie SCT, nie przewiduje automatycznego nakładania kar na wzór fotoradarów. Strażnicy muszą sami odnaleźć właściciela pojazdu, który złamał przepisy. Może to potrwać nawet kilka tygodni, a procedura jest skomplikowana i czasochłonna.
----- Reklama -----
Początkowo będą tylko pouczać
Władze Krakowa zdają sobie sprawę z problemu. Wicedyrektor Zarządu Transportu Publicznego Łukasz Gryga w Radiu Kraków przyznawał, że na początku miasto będzie przede wszystkim „informować” i „edukować” kierowców. Dopiero gdy mieszkańcy i przyjezdni oswają się ze strefą, a ktoś będzie uporczywie łamał przepisy, przyjdzie czas na mandaty i kary. Wiceprezydent Łukasz Sęk potwierdził, że w pierwszych miesiącach kontrole będą miały charakter prewencyjny.
Pełna gotowość dopiero w czerwcu
Magistrat nie ukrywa, że system nie będzie działał pełną parą od pierwszego stycznia. Dopiero po 30 czerwca 2026 roku infrastruktura ma funkcjonować w całości, a regularne kontrole staną się normą. Do tego czasu Kraków ma przejść przez okres przejściowy, który budzi wiele wątpliwości zarówno wśród mieszkańców, jak i radnych miasta.



