Od 10 czerwca trwa przebudowa ul. Tynieckiej w Dębnikach, ale organizacja ruchu wprowadza więcej problemów niż ulg. Połówkowe zwężenia jezdni, ruch wahadłowy sterowany ręcznie i brak sygnalizacji świetlnej sprawiają, że przejazd przez Tyniecką przypomina rosyjską ruletkę, a wielokilometrowe korki to codzienność kierowców i komunikacji miejskiej.
Wielki remont na Tynieckiej
Remont obejmuje zaledwie 154-metrowy odcinek od ul. Dąbrowa do Nowej Kolnej, gdzie powstaje nowy chodnik, kanalizacja deszczowa, oświetlenie i nowa nawierzchnia. Mimo niewielkiego zakresu prac, zamknięcie połowy jezdni z wahadłowym sterowaniem ruchem wywołało chaos. Przystanki autobusowe są przesuwane, a dojazd do posesji często utrudniony. Rzecznik Zarządu Dróg Miasta Krakowa zapowiadał, że inspektorzy skontrolują plac budowy, lecz sytuacja na drodze niewiele się poprawiła.
Czytaj także: Mężczyzna z Osieka w Świętokrzyskiem zaatakował swoją żonę. Trwają poszukiwania
– W godzinach popołudniowych, kiedy ruch jest największy, nie ma tam nikogo, kto by zadbał o bezpieczeństwo. Pracownicy budowy sterują ruchem ręcznie, a sygnalizacja świetlna by się przydała jak nic – skarży się pan Marek, który codziennie wraca z pracy przez Tyniecką. – Jednego dnia ktoś zapomniał zmienić kierunek światła i dwie osobówki prawie się zderzyły na wąskim odcinku. To nie jest normalne w mieście tej wielkości.
Mieszkańcy Dębnik alarmują
Mieszkańcy Dębnik od początku alarmują, że przy braku możliwości omijania zwężek nie można bezpiecznie wjechać na drugi pas ani wyhamować przed robotami. Wielu kierowców korzysta z objazdu przez ul. Księcia Józefa i most Zwierzyniecki, choć to wydłuża trasę o kilkanaście minut. Tramwaj i autobusy także stoją w korkach, bo nawet MPK nie nadąża z reorganizacją linii.
Zobacz film:
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas na Facebooku!