Urząd Transportu Kolejowego postawił RegioJet pod ścianą. Czeski przewoźnik ma siedem dni na wyjaśnienie, dlaczego odwołał kursy na trasie Warszawa-Poznań, które miały wystartować 14 grudnia.
----- Reklama -----
Prezes UTK Ignacy Góra wysłał do firmy oficjalne wezwanie. Przypomniał, że RegioJet dostał pięcioletni dostęp do polskiej infrastruktury i zobowiązał się do uruchomienia pięciu par pociągów dziennie między stolicą a Poznaniem. Do tego miała dojść jedna para połączeń w relacji Warszawa-Berlin.
Chaos w rozkładzie jazdy
Urząd ostro ocenił sposób działania przewoźnika. RegioJet najpierw publicznie zapowiadał start w grudniu, a potem w ostatniej chwili wycofał się z planów. Według UTK to rażące naruszenie stabilności rozkładu jazdy. Inne firmy mogły przez to źle zaplanować swoją ofertę.
RegioJet musi teraz odpowiedzieć na pięć pytań. Urząd chce wiedzieć, kiedy firma podjęła decyzję o rezygnacji, kiedy poinformowała o tym PKP PLK i dlaczego nie zawiadomiła UTK. Czeka też na szczegółowe wyjaśnienie przyczyn odwołania kursów i informację, kiedy pociągi faktycznie ruszą.
----- Reklama -----
Przewoźnik może stracić licencję
Prezes UTK nie ukrywa, że ma dość. W piśmie wprost zagroził uchyleniem decyzji o otwartym dostępie, jeśli naruszenia okażą się rażące. To oznaczałoby koniec marzeń RegioJet o podboju polskiego rynku.
Czeski przewoźnik już wcześniej przekładał swój debiut. Pod koniec listopada przesunął start na trasie Warszawa-Poznań na luty 2026 roku, choć we wrześniu obiecywał sześć par połączeń od grudnia. Teraz ograniczył też plany na innych trasach – zamiast sześciu par pociągów Kraków-Warszawa będzie tylko trzy.
Wojna z PKP w tle
RegioJet od miesięcy walczy z polskimi przewoźnikami. Firma oskarża PKP Intercity o utrudnianie działalności – od blokowania zakupu bazy za 55 milionów złotych po odmowę dostępu do reklam na dworcach. Zapowiada nawet skargę do Komisji Europejskiej.
PKP odpowiada, że działa zgodnie z prawem. Tymczasem UTK jasno pokazuje, że nie zamierza tolerować chaosu w rozkładzie jazdy, niezależnie od tego, kto ma rację w sporze między przewoźnikami.



