29 kwietnia w Szpitalu Uniwersyteckim w Krakowie doszło do tragedii, która na długo pozostanie w pamięci środowiska medycznego i mieszkańców miasta. Dr Tomasz Solecki, ceniony ortopeda, został brutalnie zamordowany przez byłego pacjenta. Dziś, ponad miesiąc po zbrodni, jego bliscy wciąż próbują odnaleźć się w nowej, bolesnej rzeczywistości.
Dramat rodziny po śmierci lekarza
Rodzina doktora Soleckiego przeżywa niewyobrażalny dramat. Najbardziej poruszająca jest historia jego sześcioletniego syna Kuby, który po śmierci ojca często siada w sypialni rodziców ze zdjęciem taty. „Czasami 6-letni syn Tomka wpatruje się w zdjęcie taty. Zapytał mamę: a co, jeśli źli ludzie zabiją też ciebie? Boli mnie, że ma przed sobą całe życie, a już nigdy nie porozmawia ze swoim ojcem” – mówi w rozmowie z Wirtualną Polską dr Rafał Solecki, brat zamordowanego lekarza (tutaj).
Rodzice Tomasza Soleckiego nie mogą pogodzić się z tragedią. „Są w starszym wieku. Nie umieli dopuścić do siebie myśli, że jego już nie ma. Żaden rodzic nie powinien chować własnego dziecka. Czują bezsilność, z którą nie potrafią sobie poradzić” – podkreśla brat ofiary.
Czytaj także: Dlaczego Wisła nie płaci za stadion? Chodzi o remont, który już się odbył…
Zamordowany lekarz – kim był Tomasz Solecki?
Tomasz Solecki był ortopedą, specjalizował się w leczeniu urazów ręki. W środowisku medycznym cieszył się ogromnym szacunkiem i sympatią pacjentów. „Był świetnym lekarzem, ale przede wszystkim był dla mnie wspaniałym bratem” – wspomina dr Rafał Solecki. Pacjenci opisywali go jako człowieka z powołania, pełnego empatii i profesjonalizmu.
Czytaj także: Nielegalne ogniska i grillowanie na Zakrzówku. Będzie całkowity zakaz?
Poza pracą był oddanym ojcem i mężem. Z synem jeździł na rowerze, na nartach, brał udział w biegach z przeszkodami. Rodzina spędzała razem dużo czasu, a Tomek – jak podkreślają bliscy – potrafił łączyć wymagającą pracę z życiem rodzinnym.
Jak doszło do tragedii?
35-letni Jarosław W., funkcjonariusz Służby Więziennej, wtargnął do gabinetu doktora Soleckiego podczas wizyty pacjentki. Zadał lekarzowi kilkadziesiąt ciosów nożem. Mimo natychmiastowej pomocy i operacji, życia lekarza nie udało się uratować. Napastnik miał pretensje do Soleckiego o przebieg leczenia sprzed dwóch lat. Według rodziny sprawcy, od czasu operacji jego stan psychiczny się pogarszał, był przekonany, że lekarz go „zaraził” lub „zaszkodził”.
Czytaj także: Trzecia Droga się rozpadła. Co dalej z PSL i Kosiniakiem-Kamyszem?
Trauma i żałoba – codzienność rodziny
Najtrudniej jest wytłumaczyć stratę dziecku. „Po śmierci taty Kuba zaczął sobie tłumaczyć, że tata jest na dyżurze i zaraz wróci. Bardzo mnie boli, że Kuba ma przed sobą całe życie, a nigdy nie porozmawia już z tatą” – mówi Rafał Solecki. Rodzina stara się wspierać chłopca, organizując mu czas i zapewniając opiekę psychologiczną. Okręgowa Izba Lekarska przyznała Kubie specjalne stypendium edukacyjne i wsparcie.
Rodzice i brat zamordowanego lekarza regularnie spotykają się, by wspominać Tomka i wzajemnie się wspierać. „Mimo że czujemy ogromny ból, życie musi się toczyć dalej. Nie wiem, czy rodzice się kiedyś z tym pogodzą, ale może zaakceptują, że nie przywrócimy Tomkowi życia” – przyznaje brat lekarza.
Czy tragedii można było uniknąć?
Przed atakiem Jarosław W. groził lekarzowi, jednak nie zgłoszono tego oficjalnie na policję. „Może Tomek powinien zareagować z większą stanowczością? Podał imię i nazwisko osoby, która mu groziła i jej adres zamieszkania. Jest we mnie jakiś żal. Może gdyby jeden czy drugi funkcjonariusz wykazał się w rozmowie z Tomkiem trochę większą empatią, do tragedii by nie doszło” – zastanawia się dr Solecki.
Czytaj także: Wielki talent odchodzi z Cracovii. Polskę zamienił na Austrię.
W środowisku lekarskim coraz głośniej mówi się o potrzebie zmian w przepisach dotyczących bezpieczeństwa personelu medycznego. „Dziś sprawcy i agresorzy pozwalają sobie na atak na personel medyczny, bo wiedzą, że nic im nie grozi” – komentuje dla Wirtualnej Polski dr Łukasz Jankowski, prezes Naczelnej Izby Lekarskiej.
Wspólnota w żałobie
Pogrzeb doktora Soleckiego zgromadził ponad tysiąc osób. Rodzina nie zgodziła się na państwowy charakter uroczystości – chciała pożegnać Tomka w gronie najbliższych, bez politycznych wystąpień. „Pożegnaliśmy go tak, jak chcieliśmy” – podkreśla brat lekarza