Mieszkańcy krakowskich Klinów od miesięcy protestują przeciwko ciężarówkom niszczącym wąską ulicę Homolacsa. Mimo apeli, interwencji i obietnic prezydenta Aleksandra Miszalskiego, deweloper buduje dalej, a skandal narasta. Wykop na budowie się powiększa, ciężarówki wróciły, a lokalna społeczność czuje się zlekceważona przez władze miasta i inwestora.
Protesty i mandaty nie zatrzymują ciężarówek
Na Homolacsa codziennie pojawiają się ciężarówki przekraczające dopuszczalny tonaż – według mieszkańców nawet 40 ton, choć oficjalne zezwolenie obejmuje tylko 24 tony. Policja i Inspekcja Transportu Drogowego wystawiają mandaty, ale kierowcy śmieją się mieszkańcom w twarz, twierdząc, że deweloper ich na to przygotował i bardziej opłaca się zapłacić karę niż wynajmować więcej pojazdów.
Mieszkańcy muszą zjeżdżać na pobocze, by wyminąć ciężarówki, a ich protesty są ignorowane. „To nieetyczne, nie powinniśmy godzić się na coś takiego. Nie może być tak, że deweloper płaci mandaty, a i tak oszczędza, bo może wynająć kilka samochodów mniej” – komentował niedawno radny Michał Starobrat, autor interpelacji w tej sprawie.
Wykop coraz większy, obietnice bez pokrycia
Po interwencji mieszkańców i mediów prezydent Aleksander Miszalski obiecał, że bez zgody mieszkańców nie wyda deweloperowi kolejnych pozwoleń na przejazd ciężarówek. Tymczasem, pod pretekstem zabezpieczenia wykopu, wydał zgodę na przejazd na niecałe trzy tygodnie, a potem ją przedłużył. W efekcie wykop na budowie nie tylko nie został zabezpieczony, ale został poszerzony i pogłębiony, a ziemia z wykopu rozprowadzana jest obok, co budzi kolejne obawy mieszkańców o bezpieczeństwo ulicy i środowiska.
Radny Starobrat pyta: „Czy wykop głębszy i jeszcze bliżej ulicy zabezpiecza bardziej ulicę? Dlaczego ziemia z wykopu rozprowadzana jest obok? Co z miejscami, gdzie inwentaryzacje miejskie wskazywały lokalizację gatunków chronionych? Co z decyzją środowiskową?” – pyta radny, zarzucając władzom miasta brak konsekwencji i realizacji obietnic.
Czytaj także: Byliśmy na Moście Grunwaldzkim. Jak idą prace? [ZDJĘCIA]
Urzędnicy i deweloperzy pod ostrzałem
Mieszkańcy podkreślają, że budując swoje domy, sami musieli zadbać o drogi dojazdowe. Teraz, gdy powstaje duże osiedle, miasto pozwala deweloperowi korzystać z ich ulicy, mimo wcześniejszych deklaracji, że najpierw powstaną nowe drogi i infrastruktura. Alternatywny wariant dojazdu od strony Skawiny, gdzie deweloper miał sam wykonać część trasy, został odrzucony przez urzędników, którzy wybrali „łatwiejszy” wariant przez Kliny – tam, gdzie jest mniej zabudowy i mniej protestujących.
Co dalej z budową na Klinach?
Prezydent Miszalski zapewniał, że po zabezpieczeniu wykopu nie będzie zgody na kolejne przejazdy ciężarówek bez porozumienia z mieszkańcami. Jednak jak pokazuje rzeczywistość – ciężarówki dalej jeżdżą, wykop się powiększa, a mieszkańcy czują się oszukani. „Albo deweloperzy traktują Pana niepoważnie, albo to Pan niepoważnie traktuje mieszkańców? W sumie nie wiem co gorsze” – podsumowuje radny Starobrat.
Brawo deweloper. Nie można ulegać sztucznie wywołanym problemem przez konkurencję i przez radnego Starobrata. Inaczej Miasto nie będzie się rozwijać. Przecież to inicjatywa konkurencji która buduje swoje biznesy na Homolaksa