Brytyjski pasażer nie zdążył na lot z Krakowa do Tirany. Spóźnił się pięć sekund. Pracownik Ryanair pozostał nieugięty. I według przepisów… miał rację!
Dramatyczna scena na lotnisku w Krakowie
Do incydentu doszło kilka dni temu na lotnisku w Krakowie. Brytyjczyk prowadzący profil SamObadTV nagrał całą sytuację. Film pokazuje, jak mężczyzna próbuje dostać się na pokład samolotu Ryanair lecącego do Tirany tuż po zamknięciu bramki.
Czytaj także: Ogromne korki od rana! Sprawdź, gdzie jest najgorzej
Pasażer tłumaczył, że spóźnił się o zaledwie kilka sekund. Jego wcześniejszy lot z Manchesteru do Krakowa miał opóźnienie. Mężczyzna biegł do bramki i widział jeszcze ostatniego pasażera przed nim, który został przepuszczony.
Pracownik Ryanair odmówił
Agent linii lotniczej nie zgodził się wpuścić spóźnionego pasażera na pokład. Zaproponował mu przebukowanie biletu na kolejny lot za 400 złotych. Brytyjczyk zapowiedział złożenie skargi na pracownika.
Czytaj także: Szukała go cała Europa. Włoch wpadł w… Nowym Targu
Dlaczego Ryanair miał rację?
Kluczowa jest odpowiedź pracownika linii – Ryanair to przewoźnik typu point-to-point, który nie oferuje lotów transferowych. Oznacza to, że linia nie ponosi odpowiedzialności za ewentualne opóźnienia na trasach łączonych.
Dodatkowo wpuszczenie pasażera po zamknięciu bramki znacząco opóźnia boarding. Wymaga to ponownego otwarcia systemu, wydrukowania nowej listy pasażerów i innych formalności. W przypadku Ryanair, z maksymalnie krótkim czasem postoju, jest to granicą nie do przeskoczenia.
Bramki zamykają się 30 minut przed odlotem
Zgodnie z regulaminem Ryanair bramki zamykają się 30 minut przed planowanym odlotem. To standardowa procedura, która ma zapewnić punktualność lotów. Ostatecznie pasażer dotarł do Tirany innym lotem.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas na Facebooku!