Najpierw była ceremonia w Łagiewnikach, potem wizyta na Wawelu, a następnie wielkie oburzenie kościelnej społeczności. Dziś ″Gazeta Wyborcza″ ujawnia, w jaki sposób Jacek Kurski wziął w lipcu 2020 roku drugi ślub kościelny.
18 lipca 2020 roku w sanktuarium w Łagiewnikach pojawiają się wszyscy najważniejsi politycy PiS z Jarosławem Kaczyńskim na czele. Na ślubnym kobiercu staje młoda para – Jacek Kurski i Joanna Klimek.
„Z kaplicy na ten czas wyproszono modlące się tam osoby. Po ślubie goście i nowożeńcy pojechali rządową kolumną na Wawel, uczcić miesięcznicę pogrzebu Lecha Kaczyńskiego” — pisze „Gazeta Wyborcza”.
Jacek Kurski miał zakaz zawierania związków małżeńskich
Jak to się stało, że polityk, po raz drugi bierze ślub kościelny? Przecież ma za sobą pierwszy związek małżeński, który trwał aż 24 lata, a jego efektem była trójka dzieci.
Zanim doszło do drugiego ślubu ślubu, Kurski musiał unieważnić swoje pierwsze małżeństwo. Procedura ciągnęła się przez cztery lata, a finalnie rozwód został orzeczony z jego winy — sąd kościelny uzasadniał to tym, że „wszyscy świadkowie zarzucili powodowi egoizm oraz apodyktyczność w relacjach z pozwaną”. Sąd równocześnie orzekł, że ″ze względu na wykazaną niezdolność do podjęcia istotnych obowiązków małżeńskich z przyczyn natury psychicznej, zakazuje się dopuszczenia do zawierania przez powoda Jacka Olgierda Kurskiego nowego małżeństwa″.
A jednak drugi ślub stał się faktem. Jak ujawnia „Gazeta Wyborcza”, pomógł mu w tym ówczesny metropolita gdański abp Sławoj Leszek Głódź. Kontrowersyjny duchowny uchylił zakaz, jaki w 2019 r. wydał Gdański Trybunał Metropolitarny — zgodnie z nim Kurski nie mógł zawrzeć nowego sakramentu z uwagi na „przyczyny natury psychicznej”.
„Gazeta Wyborcza” zwróciła się z prośbą o komentarz do kurii gdańskiej. „Wszelkie kwestie odnoszące się zarówno do przebiegu kanonicznego procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa, jak i sam wyrok, ze względu na charakter sprawy i zgodnie z obowiązującym kanonicznym prawem procesowym nie są podawane do publicznej wiadomości przez Gdański Trybunał Metropolitalny. Wgląd w akta mają jedynie zainteresowane strony i tylko one otrzymują na piśmie końcowe orzeczenia” — odpowiedział Rzecznik Archidiecezji Gdańskiej.
Kurski zdenerwowany pytaniami „Wyborczej”
Dziennikarz Wojciech Czuchnowski poprosił o komentarz także Jacka Kurskiego. Ten odpowiedział w ostry sposób:
„Wszystkie pańskie pytania potwierdzają to, co wszyscy wiedzą od dawna: że nie jest pan już dziennikarzem, lecz człowiekiem rynsztoka. Na podstawie przestępstwa, tj. wykradzenia jednostkowego, cząstkowego, niemiarodajnego dokumentu dotyczącego sfer życia najbardziej osobistych i objętego absolutną klauzulą tajności, wchodzi pan z butami w sprawy mojej prywatności, intymności, ducha i sumienia. To naprawdę dno rynsztoka.
Wyrok Sądu Metropolitalnego w Gdańsku został wydany na podstawie procesu o stwierdzenie nieważności małżeństwa. Proces ten został przeprowadzony zgodnie z obowiązującymi normami Prawa Kanonicznego. Przesłuchiwani byli świadkowie, zrobione badania, wszystko odbyło się zgodnie z normami wyznaczonymi przez Kościół.
Skorzystałem z prawa do odwołania od wyroku zawierającego zdanie o zakazie ponownego zawarcia małżeństwa (odnoszącego się do sytuacji i warunków sprzed 30 lat) i skierowałem je do odpowiedniej władzy kościelnej. To ona wydała końcowy wyrok, na podstawie którego mogłem ponownie zawrzeć sakrament małżeństwa.
Wszelkie formalności związane z przygotowaniem do tego sakramentu odbyły się zgodnie z wytycznymi otrzymanymi od duchownych. Mój sakrament małżeństwa został więc zawarty przeze mnie jako owoc wiary, która nakazywała mi uregulowanie tych spraw i skorzystałem z tej możliwości.
Czuję niesmak w każdej sekundzie, w której poświęcam czas na odpowiadanie komuś takiemu jak pan. Czynię to wyłącznie z szacunku dla Czytelników, których może pan zdezinformować i naszczuć na nas w sprawie, która jest dla nas szczęściem i Świętością. Proszę przestać szczuć”.