W niedzielę, 11 maja 2025 roku, w Nowym Targu doszło do tragicznego wypadku podczas skoku spadochronowego. 39-letni mężczyzna z Gorlic zginął po tym, jak nie otworzył się jego główny spadochron, a zapasowy nie zadziałał prawidłowo. Prokuratura i Państwowa Komisja Badania Wypadków Lotniczych prowadzą śledztwo w sprawie przyczyn katastrofy.
Szczegóły wypadku – zawiodły oba spadochrony
Do dramatu doszło w niedzielę po południu na terenie Nowego Targu, w rejonie ul. Jana Pawła II. 39-letni skoczek, doświadczony pasjonat z ponad 260 wykonanymi skokami, podczas rekreacyjnego skoku z dużej wysokości napotkał poważne problemy techniczne. Jak relacjonuje mł. bryg. Krzysztof Batkiewicz z Komendy Powiatowej PSP w Nowym Targu, mężczyzna próbował otworzyć główny spadochron, ale to się nie udało. Następnie aktywował spadochron zapasowy, jednak i ten nie zadziałał prawidłowo – według wstępnych ustaleń doszło do problemu z linkami.
Czytaj także: Kolejny atak z maczetą pod Krakowem. Tym razem są ranni – zatrzymano sześciu sprawców.
Skoczek spadł z wysokości kilkuset metrów i uderzył w ziemię. Mimo natychmiastowej akcji ratunkowej, w tym reanimacji prowadzonej przez zespół Lotniczego Pogotowia Ratunkowego, straż pożarną i policję, życia 40-latka nie udało się uratować.
Czytaj także: Kraków tnie kursy pod pretekstem remontów? Najgorzej jest w Nowej Hucie.
Na miejscu wypadku przez wiele godzin pracowały służby ratunkowe, policja oraz przedstawiciele Państwowej Komisji Badania Wypadków Lotniczych.
Kim był zmarły skoczek?
Ofiarą wypadku był 39-letni mieszkaniec Gorlic, doświadczony skoczek z ponad 260 udanymi skokami na koncie. Budował dom, był świeżo po ślubie. Pogrzeb odbędzie się 17 maja w Bazylice Mniejszej w Gorlicach. Bliscy zmarłego proszą, żeby zamiast kwiatów, pieniądze przeznaczyć na fundację PSYstań w Gorlicach.
Czytaj także: Rafał Trzaskowski spotkał się z krakowianami. Ostatnia prosta kampanii [ZDJĘCIA]