To będzie jedna z pierwszych decyzji po 1 stycznia 2026. Miasto po raz kolejny musi zasilić kasę Szpitala Narutowicza.
Ta sprawa ciągnie się jak nieśmieszny serial. Władze szpitala im. Narutowicza przez lata mamiły radnych wizją rozwoju i wychodzenia z długów, a tymczasem te tylko rosły.
Pożyczki i fikcyjne faktury
Wiceprezydent Krakowa, Stanisław Kracik twierdzi, że czujność radnych została w tym temacie zmylona.
– Rada miast pięciokrotnie udzielała szpitalowi kredytu. Po pierwszej pożyczce szpital zawnioskował o drugą, twierdząc, że będzie mieć nadwyżkę w budżecie. A potem szpital przychodził po kolejne pożyczki – trzecią, czwartą i piątą. Nikomu nie zapaliło się czerwone światełko. Nikt nie pomyślał, że coś jest nie tak – powiedział Kracik podczas ostatniej sesji rady miasta.
----- Reklama -----
– Ktoś robił was w balona – powiedział do radnych. – Skończył się na tym, że wystawiono na koniec dwie fikcyjne faktury – jedną dla ministerstwa zdrowia, drugą dla NFZ na łączną kwotę 60 mln zł. Pokazano to w aktywach, a równocześnie rozpoczęła się równia pochyła – dodał.
Miasto znów pożyczy pieniądze Szpitalowi Narutowicza
Kracik krytykował radnych za udzielanie kolejnych pożyczek szpitalowi, po czym poinformował, ze wkrótce… dojdzie do kolejnej.
– Powstał program naprawczy, który został już zaakceptowany przez pana prezydenta. W tym programie jest jedna istotna sprawa. Musimy dać szpitalowi kroplówkę, bo inaczej nie przetrwa. Ta kroplówka opiewa na kwotę 45 mln zł – poinformował.
Dodał, że przelew powinien pójść jak najszybciej. Ma to być jedna z pierwszych płatności po Nowym Roku. jak zapewnił, koszt obsługi zadłużenia szpitala spadnie dzięki temu z 9 mln do około 2 mln złotych. Podkreślił, że nikt inny niż miasto tych długów nie pospłaca.
Miasto nie ma zamiaru sprzedawać szpitalu.




