Po ogłoszeniu składu finału XIX Konkursu Chopinowskiego otrzymaliśmy tajemniczy list. Publikujemy go w całości, bo sprawa wagi może nie państwowej, ale krakowskiej na pewno.
Szanowna redakcjo chciałem wyrazić nasz rodzinny sprzeciw. Nie możemy pogodzić się z tym, że Yehuda nie awansował do finału Konkursu Chopinowskiego. Uważamy wręcz, że Kraków został oszukany.
W III rundzie zagrał świetnie. No jaki on dał popis przy Scherzo in E major opus 54. Ręce tak delikatne a fruwały mu po klawiaturze jak wygłodniałe osy nad niedojedzoną sałatką z grilla. Jakie to było brawurowe. A Sonata in B flat major op. 35?
Japonka wypierniczyła się na mazurku
No a przecież wcześniej grali konkurenci. I jak wypadli? Jadzia krzyknęła tak, że podskoczyłem w kuchni. – Wypierniczyła się! – krzyczała. Kto się wypierniczył, próbowałem się dowiedzieć znad garów. – No ta Japonka, wypierniczyła się na Mazurku!
----- Reklama -----
Bo gdzieś tam coś usłyszała, coś jej nie pasiło, nie wiem, myślałem, że to scherzo najpierw, ale ona tak serio. Zawyrokowała, że po Japonce już. Dziwne, że te jurory tego nie zasłyszały.
No a potem ta Japonka jest w finale. A musicie wiedzieć, że Jadzia zna się na mazurkach. Konkursów Chopinowskich słuchamy od lat. Jadzia w tym czasie wyspecjalizowała się w mazurkach, ja w sonatach, a Krzyś to fachowiec od nokturnów. Jeszcze sąsiad, Marek czasem wpada posłuchać przy herbatce z nami, on to akurat nie do zagięcia jest przy etiudach. No, skurczybyk zna się.
Gdy wychodzimy w przerwach na balkon to dyskusja ożywiona i gorąca trwa. I analiza błędów i szydera z potknięć rywala, co tak te paluchy dziwnie ustawia.
Yehuda to nasz chłopak
Lata doświadczeń, lata praktyki i specjalizacji. No wiemy, czujemy to, mamy to już we krwi, polskiej krwi, jak u Chopina. O mazurkach i sonatach możemy gadać godzinami – przy herbacie, piwku czy kawce. Aż czasem to już całkiem tracimy poczucie czasu i w końcu z letargu wyrywa nas głos żony Mareczka: ″Dość tych etiud, dość tych sonat! Do domu wracaj, dzieci trzeba uśpić!″.
No i jak słuchaliśmy tego naszego Yehudę z Krakowa, to jak urzeczeni byliśmy. Yehuda, nasz chłopak.
Tylko sąsiad tak zagaił w końcu, co to za imię ten Yehuda, ta Yehuda. Jaki to ″nasz chłopak″. To musieliśmy mu wyjaśnić, bo już wcześniej wyczytaliśmy, że urodził się w Netanii, no to w Izraelu, wiecie jest. To na chwilę entuzjazm ostygł jakby, ale jak go potem posłuchaliśmy jak on mówi po polsku, to już znów wszystko było w porządku. A do szkół to w Krakowie przecież chodzi.
Kraków powinien protestować?
A oni teraz go oszukali. Kraków i jego. I nas, naszą rodzinę i Mareczka. I Izrael trochę też oszukali, co w sumie w dzisiejszych czasach jakby najmniej dziwi, no ale stało się. I jak my to teraz mamy dalej oglądać ten konkurs?
Droga redakcjo, wiemy, że Kraków to tylko Kraków. Nie mamy jakiejś mocnej dyplomatycznej pozycji. Ale może jakaś chociaż nota protestacyjna? Naprawdę szkoda.



