Ministerstwo Zdrowia przygotowało nowe rozporządzenie, które ma wejść w życie 1 stycznia 2026 roku. Przepisy dotyczą szpitali, w których zamknięto oddziały ginekologiczno-położnicze. W izbach przyjęć i na SOR-ach będą dyżurowały położne.
Gdzie położne pojawią się na SOR?
Nowe przepisy obejmą powiaty, w których nie ma porodówek, a najbliższy szpital z oddziałem położniczym znajduje się dalej niż 25 kilometrów. Położna będzie oceniać stan kobiet w ciąży, które zgłoszą się do szpitala. Ma też wykrywać czynniki ryzyka i koordynować opiekę nad pacjentką.
W razie porodu ministerstwo przewiduje transport kobiety do szpitala z porodówką. W karetce będą jechać ratownicy medyczni i położna.
Przykład z Proszowic
Proszowice pokazują, jak wygląda sytuacja po zamknięciu oddziału położniczego. Szpital nie ma porodówki od roku. Działa tam poradnia dla kobiet w ciąży, z której korzysta około 40 pacjentek rocznie. Porody odbywają się w Krakowie – placówki znajdują się ponad 20 kilometrów od Proszowic.
----- Reklama -----
Szpital zapewnia transport karetką, ale dyrekcja uważa, że system wymaga poprawy.
Lekarze i położne mają wątpliwości
Pomysł ministerstwa wywołuje spory. Dyrektorzy szpitali obawiają się, że trudno będzie znaleźć położne do dyżurów na SOR-ach. Wskazują też, że na oddziałach ratunkowych trafiają ciężko chorzy pacjenci. Położna w takiej sytuacji może nie poradzić sobie z komplikacjami.
Krytycy zwracają uwagę, że niektóre porody wymagają cesarskiego cięcia. Na SOR-ach nie ma sal operacyjnych przygotowanych do takich zabiegów. Położne podkreślają, że praca w warunkach nagłych może być ryzykowna dla matki i dziecka.
Zwolennicy zmian argumentują, że położne mają prawo odbierać porody fizjologiczne. Uważają, że dostęp do całodobowej opieki jest ważniejszy niż idealne warunki.
Co dalej?
Resort zdrowia analizuje uwagi po konsultacjach społecznych. Ministerstwo zapewnia, że bezpieczeństwo pacjentek jest priorytetem. Nowe przepisy mają obowiązywać od początku przyszłego roku.
