Wisła Kraków zostaje w pierwszej lidze. Upokorzyła ją Termalica Nieciecza.
Wisła Kraków musiała wygrać i liczyć na potknięcia rywali. Inaczej, pewne by się stało, że kolejny rok spędzi na zapleczu ekstraklasy. Wszystko przez to, że krakowianie nie wygrali od 26 kwietnia. Pokonała ich Lechia i GKS Katowice. Zremisowali z Zagłębiem Sosnowiec.
Do drużyny wrócił zawieszony za kartki Joseph Colley. Gdyby go zabrakło, Wisła nie miałaby obrońców. I to nawet nie jest żart. Za kartki, albo z powodów urazów, w ostatnim meczu udziału wziąć nie mogli: Bartosz Jaroch, Patryk Gogół, Igor Łasicki, Dawid Szot, Kacper Duda i Eneko Satrústegui.
Kolejna czerwona kartka Wisły
Jakby problemów było mało, niecieczanie od początku atakowali. Świetnie spisywał się Adam Radwański, który raz po raz testował refleks Antona Czyczkana.
Gdy Wisła wreszcie się obudziła i zaczęła częściej przebywać na połowie rywala, skrzydła podcięła jej… czerwona kartka. To czwarta taka kara dla piłkarza krakowian w trzech ostatnich meczach. Coś jest chyba nie tak…
Boisko musiał opuścić Marc Cabro. Sędzia sprawdził VAR i uznał, że Hiszpan nieprzepisowo zaatakował piszczel Macieja Ambrosiewicza. Chwilę później krakowianie stracili Davida Juncę. Hiszpan doznał poważnej kontuzji, potrzebne były nosze, żeby znieść go z boiska. Jego miejsce zajął Jakub Krzyżanowski.
Koniec pierwszej odsłony gry, to już praktycznie tylko ataki Termaliki. Najbardziej aktywny był Andrzej Trubeha, który oddał najgroźniejszy strzał. Uderzał po ziemi, ale piłka, na szczęście dla Wisły przeleciała po drugiej stronie słupka. Na przerwę krakowianie schodzili z bezbramkowym remisem. Byli poza barażami.
Wisła przegrała 0:3
Druga połowa zaczęła się tragicznie. Wisła nie miała na siebie pomysłu, była apatyczna. I Termalika w końcu to wykorzystała. Z dystansu uderzył Arkadiusz Kasperkiewicz. Piłka odbiła się od słupka i spadła pod nogi Macieja Wolskiego. Były piłkarz ŁKS-u nie pomylił się. Pokonał Czyczkana płaskim strzałem po ziemi.
Fani byli wściekli, a krakowianie nie mogli się podnieść. Przez 60 minut nie oddali nawet jednego, celnego strzału. A niecieczanie grali swoje. I mogli prowadzić 2:0. Ofensywni piłkarze gości wymienili kilka podań, z bliska uderzał Radwański, ale trafił w boczną siatkę.
Jak zwykle pochwalić można było tylko Angela Rodado. To on mimo marazmu kolegów starał się napędzać akcje ofensywne. Najpierw świetnie odegrał do Baeny, ale podanie powrotne przeciął obrońca gości. Później wbiegł w pole karne i w swoim stylu mijał obrońców. Na niewiele się to zdało, bo jego strzał został zablokowany.
Wisłę dobił Wolski. Wykorzystał prostopadłe podanie Macieja Ambrosiewicza, wykorzystał swoją szybkość i jeszcze lepszym niż w poprzedniej akcji, strzałem przy ziemi pokonał Cziczkana po raz drugi.
Fani byli wściekli i wychodzili z meczu przed końcem. A Termalica po kuriozlanym błędzie obrońców Wisły strzeliła trzeciego gola. Katem krakowian był Jakub Wróbel, który rundę jesienną spędził w drugoligowej Sandecji.
Wisła zostaje na zapleczu ekstraklasy. Sezon zakończyła na dziesiątym miejscu. To prawdziwa tragedia tego zasłużonego klubu. Gruntowne zmiany są potrzebne natychmiast!
Wisła Kraków – Termalica Nieciecza 0:3 (0:0)
0:1 Wolski 53.
0:2 Wolski 72.
0:3 Wróbel 89.
Wisła Kraków: Czyczkan – Villar, Uryga, Colley, Juncà – Kutwa, Carbó – Baena, Rodado, Alfaro – Sobczak.
Termalica: Loska – Ambrosiewicz, Biedrzycki, Dombrowskij, Jakubik, Kasperkiewicz, Nowakowski, Puticew, Radwański, Trubeha, Wolski.