Dramatyczny bilans w Tatrach. Ratownicy mieli ręce pełne roboty. Interweniowali przy 16 osobach, natomiast dwie z nich poniosły śmierć. Turyści nie byli odpowiednio przygotowani, aby wychodzić w góry.
Miniony weekend w Tatrach zakończył się tragicznie. Ratownicy TOPR pomogli 16 osobom, natomiast dwie z nich zginęły na miejscu. Do bardzo poważnych wypadków kilkukrotnie doszło na Rysach.
Czytaj także: Tragiczna śmierć dwóch osób na Rysach
Trudny początek weekendu
Pierwszy wypadek miał miejsce w sobotę, 26 kwietnia, podczas wejścia na Rysy. Trzy osoby z dość licznej grupy bez odstępów spadły z dużej wysokości. W wyniku upadku cała trójka doznała obrażeń kończyn oraz głowy. Przy pomocy śmigłowca wszystkich przewieziono do zakopiańskiego szpitala.
Kolejne zdarzenia działy się następnego dnia. Z samego rana ratownicy TOPR otrzymali informację od narciarza skiturowego, który znajdował się powyżej Czarnego Stawu Pod Rysami.
Dwa śmiertelne wypadki
Zobacz
Mężczyzna był świadkiem upadku z wysokości. Poszkodowana osoba znajdowała się poniżej przewężenia w Wielkim Wołowym Żlebie. Ratownicy natychmiast ruszyli w wyznaczone miejsce, ale obrażenia były na tyle poważne, że turysta nie przeżył upadku.
Podczas ewakuowania zwłok na oczach ratowników doszło do kolejnego upadku z wysokości. Ciało kolejnego turysty, który również spadł z dużej wysokości i zginął na miejscu zatrzymało się kilkanaście metrów powyżej pracujących ratowników.
Brak odpowiedniego wyposażenia
W ten sam dzień doszło do jeszcze kilku innych ewakuacji. Pomocy potrzebowało jeszcze 5 osób, w tym trzech towarzyszy osób, które doznały śmiertelnych obrażeń. Warunki tego dnia były ciężkie, a po nocnych przymrozkach śnieg stał się bardzo twardy.
Ratownicy zwrócili uwagę, że jedna z ofiar nie miała żadnego zimowego wyposażenia. Niektórzy próbowali wejść na zaśnieżone i oblodzone szlaki w letnich butach.
Czytaj także: Stadion Wisły wreszcie zyska sponsora? Podejście numer dwa
Źródło: Facebook / TOPR