Po wyborach prezydenckich 2025 w mediach społecznościowych pojawiły się głosy warszawiaków i mieszkańców innych dużych miast, którzy – rozczarowani wynikami głosowania na Podhalu – zaczęli nawoływać do bojkotu wyjazdów w góry. Górale reagują na te zapowiedzi z dystansem, a branża turystyczna w Tatrach i Beskidach nie odczuwa żadnego kryzysu – wolnych pokoi praktycznie nie ma, a sezon trwa w najlepsze.
Po wyborach: fala komentarzy i emocji w sieci
Wyniki drugiej tury wyborów prezydenckich wywołały burzę w internecie. W Warszawie Rafał Trzaskowski zdobył aż 68,21% głosów, przy rekordowej frekwencji 83,16%. Na Podhalu i w powiecie tatrzańskim zdecydowanie wygrał Karol Nawrocki, zdobywając w niektórych gminach nawet ponad 75% poparcia. Ta różnica politycznych wyborów wywołała w mediach społecznościowych gorącą dyskusję.
Na Facebooku, Twitterze i w grupach turystycznych pojawiły się wpisy mieszkańców Warszawy i innych dużych miast, którzy deklarowali, że „więcej nie pojadą w góry”, „czas na bojkot Podhala” czy „nie będziemy wspierać tych, którzy głosowali na Nawrockiego”.
Górale: „Pokoi brak, biznes kwitnie”
Jak na te zapowiedzi reagują mieszkańcy gór? Z dystansem i… uśmiechem. Właściciele pensjonatów i hoteli w Zakopanem, Bukowinie czy Białce Tatrzańskiej podkreślają, że o wolny pokój w sezonie jest bardzo trudno. – „Nie odczuwamy żadnego bojkotu. Telefony się urywają, rezerwacje na wakacje i weekendy są pełne. Jeśli ktoś chce nas bojkotować, to niech najpierw spróbuje znaleźć wolny pokój” – komentuje właścicielka pensjonatu w Zakopanem.
Czytaj także: Billie Eilish zastąpi Roberta Makłowicza. Usłyszymy ją w komunikacji miejskiej.
Podobnie wypowiadają się inni przedstawiciele branży turystycznej. – „Wszędzie w górach biznes kwitnie. Sezon letni zapowiada się rekordowo, a turyści z Warszawy i dużych miast już rezerwują miejsca na wakacje i długie weekendy” – mówi właściciel ośrodka w Bukowinie Tatrzańskiej.
Polityka kontra rzeczywistość turystyczna
Choć w sieci pojawiają się emocjonalne wpisy nawołujące do bojkotu gór, rzeczywistość pokazuje, że polityczne podziały nie mają większego wpływu na ruch turystyczny. Górale przyznają, że od lat słyszą podobne deklaracje po każdych wyborach, a mimo to Podhale, Beskidy czy Pieniny co roku przeżywają oblężenie turystów z całej Polski.
Jak tłumaczą eksperci, górskie regiony są jednym z najpopularniejszych kierunków wypoczynku w kraju, a turyści – niezależnie od poglądów politycznych – wracają tu dla przyrody, szlaków i klimatu.
Górale śmieją się z bojkotu
W mediach społecznościowych górale odpowiadają na bojkot żartobliwie: „Niech warszawiacy bojkotują, my i tak nie mamy gdzie wszystkich pomieścić!”.
Czytaj także: Burze i powodzie nie oszczędziły Małopolski. Straż pożarna interweniowała 60 razy
Właściciele pensjonatów komentują: – „Często po wyborach słyszymy, że ktoś nie przyjedzie, bo górale głosowali tak, a nie inaczej. Ale jak przychodzi sezon, to wszyscy chcą być w górach. Polityka nie ma wpływu na pogodę ani na widoki”.