To były prawdziwe piłkarskie emocje w Lany Poniedziałek! Puszcza Niepołomice rzutem na taśmę zremisowała 2:2 z Radomiakiem Radom. Niepołomiczanie dwa razy przegrywali i dwa razy odwrócili losy meczu.
Dramatyczny przebieg meczu i emocje do ostatniej sekundy
Spotkanie rozpoczęło się spokojnie, ale z każdą minutą napięcie rosło. Obie drużyny miały świadomość stawki – Puszcza walczy o wydostanie się ze strefy spadkowej, Radomiak jeszcze nie może być pewny utrzymania. W pierwszej połowie brakowało klarownych sytuacji i do przerwy utrzymywał się bezbramkowy remis.
Po zmianie stron wydarzenia nabrały tempa. To Radomiak pierwszy zadał cios – w 69. minucie Kamil Pestka otworzył wynik meczu, wykorzystując zamieszanie pod bramką gospodarzy. Podopieczni Tomasza Tułacza nie zamierzali się jednak poddać. Puszcza, znana z waleczności i gry do ostatniego gwizdka, rzuciła się do odrabiania strat. Kontaktowego gola zdobył Jani Atanasov, dając nadzieję kibicom w Niepołomicach.
Gdy w 77. minucie Christos Donis podwyższył na 2:1 dla gości, wydawało się, że trzy punkty pojadą do Radomia.
Puszcza znowu walczyła do końca
Gospodarze coraz mocniej naciskali, a Radomiak cofnął się do defensywy, próbując dowieźć korzystny wynik do końca.
Gdy sędzia doliczył dodatkowe minuty, stadion w Niepołomicach eksplodował z radości. W pierwszej minucie doliczonego czasu gry Puszcza dopięła swego. Roman Yakuba wyrównał na 2:2.
Dzięki remisowi niepołomiczanie wydostali się ze strefy spadkowej. Mogą do niej wrócić za kilka godzin, bo Lechia, która ma tyle samo punktów gra z Legią Warszawa. Gdyby gdańszczanie dosyć nieoczekiwanie pokonali drużynę ze Stolicy, będą nad Puszczą.