– Mam nadzieję, że to ostatnia moja wigilia, w której przemawiam jako prezes pierwszoligowca – powiedział Jarosław Królewski, właściciel Wisły.
Wisła Kraków podsumowuje rok. Na klubowej wigilii spotkali się pracownicy, sportowcy wszystkich sekcji, a także przyjaciele Białej Gwiazdy.
– Mam nadzieję, że to ostatnia moja wigilia, w której przemawiam jako prezes pierwszoligowego klubu i w przyszłym roku będziemy świętować awans do ekstraklasy – zaczął w swoim stylu Jarosław Królewski, właściciel krakowian.
Długa droga przed Wisłą
Przed Wisłą długa droga, zanim wyjdzie na finansową prostą. Pomóc mogłaby gra w krajowej elicie, ale krakowianie przynajmniej pierwszą połowę 2025 roku spędzą na zapleczu ekstraklasy.
-Nie jest łatwo Wiśle w pierwszej lidze, zarówno od strony finansowej, jak i mentalnej, tożsamościowej. Ale jest czasem element czyśćca, który trzeba przejść w życiu – dodał Królewski.
Chociaż Wisła miała świetny listopad, to słabą grą w grudniu skomplikowała sobie sytuację w tabeli. Przerwę zimową spędzi na siódmym miejscu ze stratą dwóch punktów do miejsc barażowych.
Jaki to był rok dla Wisły Kraków?
Oczywiście były też sukcesy. Krakowianie zdobyli Puchar Polski i do ostatniej rundy walczyli o udział w europejskich pucharach.
– Szukając przysłowiowej delty, nie powiem, że gdybym rok temu na tym spotkaniu ogłosił, że zdobędziemy Puchar Polski, zagramy o europejskie puchary, ale nie awansujemy do Ekstraklasy, to ktokolwiek potraktowałby tę wiadomość jako coś naturalnie normalnego. Tymczasem tak się stało – ocenił szef Wisły.
Na wigilii uhonorowano AMPfutbolistów, którzy wygrali mistrzostwo Polski i Ligę Mistrzów. Wybrano również pracownika roku.
– Pracownikiem roku zostaje… Jarosław Królewski – zaczął w swoim stylu ekscentryczny szef klubu. Ale po chwili się zreflektował i nagrodę przyznał Jennifer Straus.