Na otwarcie sezonu Ekstraklasy Cracovia rozbiła Lecha Poznań 4:1. Spotkanie na stadionie przy ul. Bułgarskiej było jednostronne. Mistrzowie Polski popełniali błędy, które goście bezlitośnie wykorzystywali. Drużyna prowadzona przez Lukę Elsnera zagrała dojrzale i zasłużenie sięgnęła po trzy punkty.
Szybki cios i pełna kontrola Cracovii
Już na początku meczu Lech dał się zaskoczyć. Cracovia przejęła inicjatywę po błędzie w środku pola i objęła prowadzenie po bramce Filipa Stojilkovicia. Napastnik gości był aktywny i sprawiał problemy obrońcom Kolejorza przez cały mecz.
Czytaj także: Termalika rozbiła Jagiellonię. Cztery gole beniaminka [ZDJĘCIA]
Wkrótce później Stojilković ponownie znalazł się w centrum akcji. Po jego rajdzie i podaniu Ajdin Hasić podwyższył na 2:0. Lech nie potrafił odpowiedzieć na spokojną i pewną grę gości.
Gol Ishaka jedynym pozytywem dla Lecha
Nadzieję gospodarzom dał Mikael Ishak. Napastnik Lecha wykorzystał rzut karny podyktowany za zagranie ręką i zdobył kontaktowego gola. Był to jednak jedyny moment, w którym poznańscy kibice mieli powody do optymizmu.
Czytaj także: Wieczysta remisuje ze Śląskiem. Emocje do ostatniej minuty [ZDJĘCIA]
Kolejne błędy i kolejne gole Cracovii
Po przerwie Lech grał jeszcze gorzej. W 50. minucie Ajdin Hasić zdobył drugiego gola po zamieszaniu w polu karnym. Pomógł mu Mateusz Skrzypczak, który wbił piłkę do własnej bramki.
Czytaj także: Bohater w mundurze MPK. Kierowca uratował życie pasażerce w Skawinie
Czwarte trafienie dołożył Martin Minczew. Bułgar uderzył z dystansu nie do obrony i ustalił wynik spotkania na 4:1.
Zasłużona wygrana gości
Cracovia zagrała mądrze i skutecznie. Lech popełniał proste błędy, był źle zorganizowany i zostawiał rywalom zbyt dużo miejsca na boisku. Trener Lecha Niels Frederiksen ma sporo do poprawy. Na starcie sezonu mistrz kraju poniósł bolesną porażkę.
Dziękujemy, że przeczytałaś/eś nasz artykuł do końca. Bądź na bieżąco! Obserwuj nas na Facebooku!