Szef Rady Nadzorczej Jagiellonii przyłącza się do bojkotu kibiców Wisły? „Rozumiemy waszą decyzję”

FK
FK

Zaskakujące słowa szefa Rady Nadzorczej Jagiellonii. Poparł bojkot kibiców Wisły?

Bojkot kibiców Wisły trwa w najlepsze i szybko się nie skończy. Krakowianie nie są wpuszczani na stadiony rywali. Dochodzi do coraz bardziej kuriozalnych sytuacji. Żeby Superpuchar Polski w ogóle mógł się odbyć, sprawę zmuszony był ratować PZPN. Piłkarska federacja przeniosła rozgrywki o pierwsze trofeum w sezonie z obiektu Jagiellonii, czyli aktualnego mistrza Polski, na PGE Narodowy, czyli na stadion neutralny. Wszystko przez to, że szefowie Wisły zagrozili, że nie zagrają, jeżeli na spotkaniu nie pojawią się ich kibice.

Czytaj także: Czy wejście kibiców Wisły na Superpuchar cokolwiek zmieni?

Szef Jagiellonii przyłącza się do bojkotu Wisły?

Ale i to nie było salomonowe rozwiązanie. Tym razem źle rozumianym honorem ujęli się fani z Białegostoku. I oznajmili, że nie pojadą do Warszawy, by wspierać Jagiellonię. Po PGE Narodowym hulał wiatr i słychać było tylko doping kibiców Białej Gwiazdy.

Czytaj także: Wisła nie ma pierwszego trofeum w sezonie.

Tym bardziej zaskakująca jest wypowiedź Wojciecha Strzałkowskiego, szefa Rady Nadzorczej mistrzów Polski. Przed ligowym meczem białostoczan, wyszedł na murawę z Superpucharem, by zaprezentować go fanom.

Prezentujemy wam najnowszy puchar. Nie mogło was być na Stadionie Narodowym, ale drużyna zdobyła je dla was. Przyłączamy się do waszej decyzji. Tak jak wy wspieracie klub, tak my wspieramy was w decyzjach. Jaga jest wielka – powiedział.

Jagiellonia straciła pieniądze

Trochę nas to dziwi. Szef jednego z największych klubów w Polsce przyłącza się do bojkotu? Czyli zgadza się na to, żeby kibole dyktowali, kto wchodzi na stadion, a kto nie?

Czytaj także: Wisła wraca do Krakowa bez pucharu.

Poza tym Jagiellonia straciła pieniądze. Gdyby wpuściła fanów Wisły i mecz odbyłby się na jej obiekcie, zarobiłaby na biletach? No cóż. Uniwersum polskiej piłki nie przestaje zaskakiwać.

Podaj dalej
Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *