Dziś mija trzecia rocznica śmierci Andrzeja Iwana – jednej z najbarwniejszych postaci w historii Wisły Kraków. Zmarł 27 grudnia 2022 roku w Krakowie.
To był piłkarz, który potrafił dać kibicom radość, a jednocześnie przez lata walczył z własnymi demonami i problemami poza boiskiem. I właśnie dlatego jego historia jest tak ludzka. Piękna, mocna, czasem trudna, ale prawdziwa.
Iwan w Wiśle: liczby i status legendy
Iwan był mistrzem Polski z Białą Gwiazdą w 1978 roku. W barwach Wisły rozegrał 227 spotkań i strzelił 81 goli, a w samej lidze miał 198 meczów i 69 bramek. Jego styl, starsi kibice Wisły wspominają do dziś.
Demony, które wracały
Ikona Wisły nie prowadziła się sportowo, dlatego nie wykorzystała do końca możliwości, jakie miała. Talent miał ogromny, ale demony potrafiły się o niego upomnieć. Przez lata zmagał się z chorobą alkoholową i problemami zdrowotnymi, a swoje słabości nosił ze sobą do końca – mimo prób porządkowania życia.
----- Reklama -----
Był bohaterem wielu anegdot
Iwan miał też dar opowiadania historii – takich, które brzmią jak kawał, a są po prostu zapisem jego życia. W rozmowie przywołał sytuację po Gali Ekstraklasy, kiedy wracał z Pawłem Zarzecznym i Markiem Motyką: Motyka prowadził, budowali wtedy trasę Kraków–Warszawa i auto wypadło z drogi. Iwan obudził się, rzucił klasyczne „dobrze, że się zatrzymałeś, to sobie zapalę”, po czym okazało się, że nie da się wysiąść, bo drzwi były zablokowane, a samochód wylądował w wąskim gardle.
Druga anegdota pokazuje go w wersji, którą wielu pamięta najlepiej. Iwan opowiadał, że wracali przez Szwajcarię, silnik padł, przesiedli na lawetę, „popijali dosyć mocno”, a kiedy wstał i wysiadł… zapomniał, że jest kilka metrów nad ziemią. Spadł z wysokości ok. 3,5 metra. Na szczęście skończyło się na obtarciu goleni.
To prawdziwa legenda Wisły
Iwan to był człowiek z krwi i kości: czasem upadał, czasem wstawał, ale historii Wisły Kraków nie da się opowiadać bez niego. I nawet jeśli w tej historii były demony, to kibice Białej Gwiazdy pamiętają przede wszystkim momenty, w których dawał czystą, piłkarską radość.



