21 kwietnia dokonała się w Krakowie historyczna zmiana. Jacek Majchrowski to Prezydent – Legenda. „Przeżył” jako prezydent Krakowa trzech Papieży, trzech kolejnych Prezydentów USA, kilka mundiali w piłce nożnej, igrzysk olimpijskich. Miejsce profesora Majchrowskiego, zajął człowiek z zupełnie innego świata i pokolenia, pokolenia 40 +, pokolenia które zastępuje dziś z powodzeniem wieloletnich, historycznych włodarzy. Dziś mija 100 dni od zaprzysiężenia nowego prezydenta. Jak wypadł ten czas?
Miszalski pokonał ″wiecznego″ kandydata, Łukasza Gibałę po pełnej złych i dobrych emocji w ramach bardzo intensywnej kampanii. Komentatorzy jednoznacznie ocenili, że przeważył spokój kandydata ″umiaru″, rzeczowość argumentów, konkretne daty realizacji wyborczych obietnic i ich realność (przede wszystkim oczekiwane przez krakowian metro), w dużej mierze dzięki temu, że w Polsce i w Krakowie rządzi ta sama koalicja. Nie bez znaczenia było również stanowcze ″nie″ wobec Gibały wyrażone przez prominentną posłankę PiS, Małgorzatę Wassermann, które na pewno zdezorientowało wyborców tej formacji popierających przecież Gibałę.
Sam Gibała był z kolei mocno, otwarcie wspierany przez przedstawicieli niektórych ruchów miejskich, lokalnych ″hejterów″, blogerów, czy wręcz patoblogerów (″Co jest nie tak z Krakowem″) mocnych w mediach społecznościowych, którzy ostatnie lata spędzili na krytykowaniu i deprecjonowaniu większości działań podejmowanych przez administrację Majchrowskiego. Oczywiście z podprogowym, a pod koniec kampanii wręcz bezpośrednim przekazem, że wszelkie negatywne zjawiska ustaną gdy tylko Gibała obejmie stery władzy w Krakowie.
Człowiek kontynuacji czy człowiek zmiany?
W środowisku tym Aleksander Miszalski był i jest przedstawiany jako człowiek kontynuacji, gwarant utrzymania lukratywnych stanowisk w licznych spółkach i jednostkach, przez ″tłuste koty″ Majchrowskiego. Niesłusznie, co pokazał choćby w pierwszych dniach prezydentury, zwalniając jednego z głównych współpracowników Majchrowskiego, Krzysztofa Kowala z Zarządu Infrastruktury Sportowej. Wściekłość przegranych jest dziś gigantyczna i bardzo widoczna. To naturalne. Wielu współpracowników Gibały widziało się już w nowych, magistrackich rolach, na stanowiskach dyrektorskich. Chyba tylko naiwni byli skłonni uwierzyć, że Gibała po wyborach zrealizowałby program cięć kadrowych i organizacyjnych. Jego wygłodniałe fruktów zaplecze czekało w gotowości na zwycięstwo, które nie przyszło.
Kluczowa dla oceny 100 dni Miszalskiego musi być jednak diagnoza stanu miasta w 2024. A to stan nieszczególny. Po stosunkowo ″tłustych″ pierwszych czterech kadencjach Jacka Majchrowskiego pełnych inwestycyjnego rozmachu, przyszedł okres co najmniej słabszy. Kryzysy ekonomiczne, pandemia, Kraków mocno ucierpiał również na skutek antysamorządowej, centralistycznej polityki rządu Prawa i Sprawiedliwości. Do tego wszystkiego dość nieszczęśliwa polityka kadrowa i przede wszystkim zamknięcie komunikacyjne, w bańkach informacyjnych samozadowolenia, gdzie unikano trudnych tematów, gdzie dominowali klakierzy i potakiwacze. Miasto przestało być monolitem, wspólnym projektem, a zaczynało przypominać dwór sędziwego satrapy, który staje się zakładnikiem swoich ludzi. To wszystko skutkowało przekonaniem, że miasto, aparat władzy jest w stanie atrofii.
Już pierwsze ruchy i decyzje nowego prezydenta Krakowa jasno pokazały, że dotychczasowa strategia (albo antystrategia) nie będzie kontynuowana. Proste gesty: otwarcie gabinetu, otwarta i transparentna polityka informacyjna, regularne raporty w mediach własnych ze zrealizowanych zadań, regularne spotkania z mieszkańcami, udział w wydarzeniach miejskich. To tylko niektóre ze zmian w stylu rządzenia miastem. Sam Miszalski to doświadczony samorządowiec, poseł, biznesmen. Spełniony zawodowo i biznesowo. Wykształcony, obyty, nowoczesny. Jasno stawiający sprawy ″palące″ dla społeczności lokalnej. Mocno wybrzmiało jego ″NIE″ dla kwestii mobbingu w miejskich jednostkach. Zapowiedział daleko idące zmiany kadrowe po zakończeniu audytu.
Nowoczesne miasto dla mieszkańców
Dla niego prezydentura w Krakowie będzie okazją do zrealizowania, z poparciem rządowym, wielu projektów o realizacji których Majchrowski mógłby jedynie pomarzyć, bądź paraliżowane były przez jego bliskich współpracowników. Tajemnicą poliszynela jest, że tak budowie metra jak rozwojowi Szybkiej Kolei Aglomeracyjnej sprzeciwiał się ostro Tadeusz Trzmiel, wieloletni wiceprezydent Krakowa, związany z SLD, powiązany rodzinnie z miejskim przewoźnikiem, spółką MPK. Stanowiska zastępców Miszalski powierzył młodemu i pracowitemu radnemu Łukaszowi Sękowi, prężnemu i niesłychanie aktywnemu liderowi Stowarzyszenia Lepszy Kraków, prof. Stanisławowi Mazurowi oraz doświadczonemu Stanisławowi Kracikowi. Bardzo dobry start odnotowała Maria Klaman, ostatni z zastępców prezydenta, młoda, pełna energii, nowoczesna. Wydaje się, że pomoże naprawić, poprawić popsute w ostatnich latach relacje z ruchami miejskimi i tchnąć w zatęchły system zarządzania nową jakość.
Wydaje się że ta nowa kadra to ludzie, którzy przede wszystkim umieją i chcą słuchać. To zespół z potencjałem, na to by komunikację z mieszkańcami reaktywować i przenieść na wyższy poziom. Wymagać to będzie również daleko idących zmian kadrowych w samym mieście, wymiany części ludzi którzy sprawdzali się być może w poprzednim układzie, ale tu po prostu nie dadzą rady. Nie pasują. Nie będą się potrafili dostosować do projektu nowoczesnego miasta dla mieszkańców, wygodnego i takiego, gdzie to mieszkańcy są najważniejsi, podmiotowi, kluczowi.
Ostatnio obiegły świat obrazy z Barcelony, gdzie mieszkańcy coraz głośniej i coraz gwałtowniej żądają odwrócenia priorytetów (dla mieszkańców, nie turystów). Takie zjawiska, kampanie, postulaty, rugowanie ruchu samochodowego z miasta, priorytet dla komunikacji zbiorowej, nacisk na zielone rozwiązania – taka będzie przyszłość Krakowa. Miszalski i jego zastępcy mają wszelkie instrumenty i właściwości, żeby Kraków w taką rzeczywistość przenieść. Pozostaje życzyć powodzenia.
FW
Teksty w dziale publicystyka są subiektywną formą literacką wyrażającą zdanie autora, które nie musi pokrywać się ze zdaniem redakcji.
No to brawo, Panie Prezydencie, zwłaszcza za „priorytet dla komunikacji zbiorowej”. A skoro już o tym mowa, to może wreszcie ktoś wziąłby się za sprawę połączenia Krakowskiej Karty Miejskiej z mobilną Krakowską Kartą Miejską !!! Czy naprawdę jest to taki problem ?? Jakoś udało się to innym (Lidl, Biedronka, Auchan, Carrefour, Banki, a nawet Biblioteka Kraków), tylko KKM nie jest kompatybilna !!! Kto za to odpowiada ?? MPK czy ZTP ?? To zwyczajna bezmyślność, lenistwo, niechciejstwo czy słaby poziom informatyków zatrudnianych przez spółki miejskie ??? Czy naprawdę bardziej zasadne jest wyrzucenie 800 tysięcy złotych z kasy miasta na takie bzdury jak kampania youtuberów na rzecz SCT, zamiast wydanie ich na coś, co naprawdę jest potrzebne ???