Fala krytyki w wojsku po serii awansów generalskich. Decyzja prezydenta Andrzeja Dudy i ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza wywołała dyskusję o nowych układach i rodzinnych nominacjach na szczytach armii. Coraz głośniej mówi się o powrocie do starych nawyków – czy kompetencje przegrywają z politycznymi powiązaniami?
Kolejne rodzinne nazwiska na generalskich stanowiskach
Jak ustalił Onet, w ostatnich dniach prezydent Andrzej Duda – na osobistą prośbę ministra obrony Władysława Kosiniaka-Kamysza – wręczył generalskie nominacje synowi jego głównego doradcy, gen. Mieczysława Bieńka, oraz Mirosławowi Bodnarowi, prywatnie bratu ministra sprawiedliwości Adama Bodnara. Oficjalne uroczystości w Krakowie zgromadziły najważniejszych przedstawicieli Ministerstwa Obrony, a żołnierskie kuluary z miejsca zawrzały – powróciła fala spekulacji o nepotyzmie i awansach „po nazwisku”.
Fundusz innowacji wojskowych pod opieką zięcia prezydenta
Napięcia w armii sięgnęły zenitu, gdy pojawiła się informacja, że szefem Polish Defence Fund – strategicznego funduszu odpowiadającego za rozwój technologii wojskowej – został Mateusz Zawistowski, zięć Andrzeja Dudy. Decyzja ministra Kosiniaka-Kamysza wzbudziła ogromne emocje nie tylko wśród wojskowych, ale także w środowiskach zajmujących się systemem zamówień w polskiej armii. To na tym stanowisku podejmowane będą decyzje o milionowych inwestycjach w nowoczesne technologie polskiej zbrojeniówki.
Armia komentuje: Przez rodzinę do kariery?
Nie brakuje głosów krytyki. Wojskowi pytają wprost: czy w wojsku o awansie i nowych stanowiskach decydują już nie doświadczenie i kompetencje, lecz relacje rodzinne i znajomości z osobami na świeczniku? Wielu doświadczonych żołnierzy i ekspertów zwraca uwagę, że powtarzają się schematy, które miały zniknąć wraz ze zmianą pokoleniową i nową kulturą dowodzenia. Oficjalnie MON i Pałac Prezydencki podkreślają zgodność decyzji z prawem i interesem polskiej armii, jednak nie zmienia to nastrojów w kuluarach.
Nowa fala niepokoju – co dalej z polskim wojskiem?
Dzisiejsza sytuacja stawia przed polską armią zasadnicze pytania o transparentność i jakość kadry dowódczej. Skala rodzinnych powiązań i głośnych nominacji rodzi obawy, że zamiast przyciągać młodych i zdolnych oficerów, system zamyka się wokół osób najbliżej związanych z elitami politycznymi. To test wiarygodności – nie tylko armii, ale i całego nowego kierownictwa MON.