Cepelix ma 70 lat i dalej zachwyca. Skarb w centrum Nowej Huty zmaga się z problemami

FK
FK

To jeden z ostatnich takich sklepów na świecie. Cepelix z Nowej Huty skończy w tym roku 70 lat. Oby to była wesoła rocznica…

Cepelix to wyjątkowy sklep na mapie Krakowa. Działa nieprzerwanie od 1955 roku na Placu Centralnym w Nowej Hucie. Oferuje rękodzieło ludowe i artystyczne pamiątki. Można tu kupić unikalne wyroby z drewna, metalu, srebra, bursztynu, skóry, wełny, lnu i bawełny.

Ten sklep ma 70 lat i dalej zachwyca

Wnętrze sklepu zachowało oryginalny wystrój z lat 50. To jedno z ostatnich miejsc na świecie, gdzie można poczuć klimat tamtej epoki.

– 10 grudnia 1955 roku sklep został otwarty jako specjalnie dedykowany dla Cepelii. Całe wyposażenie – zarówno na suficie, jak i żyrandole – zostało wykonane w spółdzielni Kamionka, która znajduje się w Łysej Górze za Brzeskiem i Okocimiem. Nie należy jej mylić z miasteczkiem ze świętokrzyskiego, bo i takie wypowiedzi już słyszeliśmy. Bolesław Książek był kierownikiem artystycznym Kamionki. To dzięki niemu, te ręcznie wykonane przedmioty są tak piękne, mimo upływu lat – mówi nam pan Krzysztof, jeden ze współprowadzących Cepelix.

– Meble zostały wykonane w Kalwarii Zebrzydowskiej. Niestety nie wszystkie zachowały się do dziś. W 1987 roku Cepelia wymieniła część wyposażenia na bardziej nowoczesne – dodaje.

Właścicielką jest jego żona – Mirosława. Wraz ze wspólnikami, w 1991 roku przejęła wyjątkową firmę.

Jestem dzieckiem Cepelii. Pracowałam tu, jeszcze przed zmianą ustroju. To jedyne takie miejsce w Krakowie. Nasi klienci są dla mnie ogromnym wsparciem. Dzięki nim, czuję, że to co robimy ma sens. I wierzę, że dzięki nim, wspólnie będziemy świętowali 70-lecie Cepelixu, które odbędzie się 10 grudnia 2025 roku – mówi nam pani Mirosława.

A czym były Cepelie?

Cepelia (Centrala Przemysłu Ludowego i Artystycznego) została założona w 1949 roku w Polsce jako państwowe zrzeszenie spółdzielni rzemieślniczych zajmujących się produkcją i sprzedażą wyrobów rękodzielniczych oraz sztuki ludowej. Jej celem było wspieranie tradycyjnego rzemiosła, promowanie kultury ludowej oraz dostarczanie unikalnych, ręcznie wykonanych produktów zarówno na rynek krajowy, jak i zagraniczny.

Z jakimi problemami musi radzić sobie Cepelix?

Nasz, nowohucki Cepelix zmaga się z problemami. Wysoki czynsz za lokal przekracza możliwości właścicieli. Koszt wynajmu pochłania niemal cały dochód ze sprzedaży. Mimo wielu próśb miasto nie zgodziło się na obniżenie stawki. Istnieje realne ryzyko, że sklep przestanie istnieć.

– Przez pewien czas musieliśmy podnajmować część sklepu, aby przetrwać. Niestety ta część uległa pewnej dewastacji. Remont musiał zostać wykonany pod nadzorem konserwatora, ale zapłaciliśmy za niego z własnej kieszeni. Bez wsparcia miasta – opowiada nam pan Krzysztof.

Dyrektor techniczny ZBK twierdzi, że otrzymaliśmy 70 tys. zł ulgi. Było to wtedy, gdy remontowano Plac Centralny, a także w czasie pandemii. Trzeba jednak podkreślić, że takie ulgi otrzymały wszystkie sklepy wokół placu, bo co zrozumiałe, miały mniejsze przychody. Nie była to żadna specjalna ulga, przeznaczona wyłącznie dla nas – dodaje.

Właściciele wkładają w Cepelix całe serce. Dbają o każdy detal wnętrza i starannie dobierają asortyment. Chcą kontynuować tradycje Cepelii i zachować to miejsce dla przyszłych pokoleń.

Właściciele Cepelixu chcą odkupić lokal od miasta

I jeżeli byłaby taka możliwość, są gotowi odkupić od miasta wynajmowany przez siebie lokal. Na to nie chce zgodzić się ZBK, które twierdzi, że gdyby sklep nie podlegał nadzorowi, mógłby zostać zniszczony.

– Obecnie płacimy ponad 11 tys. zł czynszu, podczas gdy wspólnota wystawia faktury miastu na niecałe 3 tys. zł. Najbardziej chcielibyśmy, aby miasto sprzedało nam ten lokal. Wyposażenie jest naszą prywatną własnością i cały czas o nie dbamy. To są setki tysięcy złotych – talerze, żyrandole, dzbanki. Zadbaliśmy o to, aby te przedmioty nie zostały zniszczone, dlatego nie rozumiemy zarzutów miasta, które twierdzi, że moglibyśmy je zniszczyć – celnie odpiera zarzuty pan Krzysztof.

Krakowianie chcą by Cepelix dalej istniał

Pojawił się też pomysł, by część sklepu została zamieniona w instytucję publiczną. To nie podoba się nie tylko właścicielom, ale również lokalnej społeczności.

W piśmie, które dostaliśmy od miasta, było napisane, że miasto lepiej zadba o ten kultowy sklep niż my. Przed wyborami wiceprezydent Kulig odwiedził nas i proponował podział sklepu na dwie części – jedną przeznaczoną na punkt informacyjny Nowohuckiego Centrum Kultury. Słyszeliśmy też, że chcą stworzyć tu placówkę kulturalną, ale nie wiemy, co by to miało być

Kiedy rozmawiamy z naszymi klientami, to oni nie chcą żadnych placówek kulturalnych. Chcą sklepu, w którym mogą kupić tradycyjne rękodzieło. Cepelia jako organizacja nie istnieje już od 2022 roku, ale my wciąż staramy się kontynuować jej misję – mówi.

Sprawmy, żeby 70 urodziny Cepelixu były szczęśliwe

Cepelix to nie tylko sklep, ale także część historii Nowej Huty. Jego zamknięcie byłoby niepowetowaną stratą dla dzielnicy i całego Krakowa. Potrzebne jest wsparcie, aby to wyjątkowe miejsce mogło nadal funkcjonować.

Do naszego sklepu przyjeżdżały wycieczki szkolne, które uczyły się tutaj historii rękodzieła. Dbaliśmy o to, by zachować tradycję. Cepelia zakończyła działalność w 1991 roku, a wtedy sklep został sprywatyzowany. Od tego czasu walczymy, by go utrzymać – żona walczyła o niego razem ze wspólnikami i walczy do dziś – kończy pan Krzysztof.

Zróbmy wszystko, by 70-lecie Cepelixu było wesołym świętem…

Podaj dalej
Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *