Eurowizja w Krakowie? Po co nam to święto kiczu?

M N
M N

Barcelonę w roku 2024 odwiedziło 15,6 mln turystów i mieszkańcy strzelają do nich z pistoletów na wodę. W Krakowie liczby są niewiele mniejsze. Miasto jest zalewane przez turystów, zabytkowe centrum miasta wymiera, a prezydent Aleksander Miszalski wpadł na pomysł, by zorganizować Eurowizję.

To był jak grom z jasnego nieba. W sobotę Aleksander Miszalski uruchomił jakąś dziwną akcję. Zaczęło się od informacji, że spod Wawelu zniknął pomnik Smoka Wawelskiego, a w ślad za tym poszła wiadomość, że smok został porwany i porywacze domagają się okupu. Okupem miały być głosy dla Justyny Steczkowskiej, która walczyła o zwycięstwo w Eurowizji.

Kraków chce zorganizować konkurs Eurowizji

Kto obejrzał to nagranie do końca dowiedział się, że Kraków chce zorganizować kolejną edycję Eurowizji.

– Kraków to miejsce, w którym mieszka smok i gdzie powinna odbyć się następna Eurowizja – powiedział Miszalski.

Faktycznie? Powinna? Informacja spadła na mieszkańców z zaskoczenia. Nikt nie zapytał krakowian o zdanie. Nie było nawet próby sondowania, czy faktycznie chcielibyśmy gościć w Krakowie tę imprezę. Ba, nie było nawet wzmianki, że ktoś planuje rozpocząć takie starania.

Zróbmy sobie imprezkę i tyle.

Zapał prezydenta musiał ostygnąć po tym, jak Justyna Steczkowska zajęła 14. miejsce. Tylko zwycięstwo daje danemu krajowi szansę na organizację kolejnej edycji Eurowizji.

Skąd w ogóle wziął się ten pomysł? Warto zapytać…

Czy Kraków potrzebuje Eurowizji?

Zaczęliśmy artykuł od Barcelony, która tonie w morzu turystów. Co ciekawe, pod względem liczb Kraków wcale nie odstaje tak bardzo od stolicy Katalonii. Barcelonę w zeszłym roku odwiedziło 15,6 mln turystów, a Kraków ponad 12 milionów. To ta sama półka.

W Barcelonie mieszkańcy głośno protestują. Niedawno zaatakowali turystyczny autobus pistoletami na wodę, by zwrócić uwagę na problem. W Krakowie też się o tym mówi. Stare Miasto wymiera – mieszkańców wypierają posiadacze apartamentów na wynajem. Kraków już teraz jest zadeptywany przez turystów, a co gorsza – wciąż wydaje się, że miastu trudno zapanować nad tym, by w pewien sposób zarządzać tym, kto do Krakowa trafia. A więc wciąż jesteśmy ulubioną destynacją dla tych, którzy chcą po prostu się dobrze zabawić.

W takiej sytuacji każde działanie musi być świetnie przemyślane. I wtedy na scenę wchodzi prezydent i mówi: ″Zróbmy sobie Eurowizję″.

Czy Kraków faktycznie potrzebuje reklamy? Czy Kraków musi nadal budować swoją markę w Europie? Wreszcie, czy Kraków faktycznie chce zorganizować to święto kiczu? Jakich turystów przyciągnie Eurowizja? Ilu? Czy ktoś to wie, ktoś to badał?

Kraków woli Eurowizję od Tour de Pologne?

Chodzi też o kasę.

″Średni koszt przygotowania konkursu oscyluje wokół 10 milionów euro. Dla porównania: Dania w 2014 roku wydała 44,8 mln euro (około 200 mln zł), Ukraina w 2017 r. przeznaczyła na ten cel 37 mln euro (168 mln zł), a Włochy w 2022 r. – 16,3 mln euro (74 mln zł). Szwedzi z kolei zadeklarowali, że Malmo w 2024 roku wyda na organizację imprezy około 2,5 mln euro (12 mln zł) – znacznie mniej niż poprzednicy″ – czytamy w portalu Biznesinfo.pl

I dalej: ″Jednak nadzieje gospodarzy na szybki zwrot z inwestycji dzięki turystyce czy lokalnemu biznesowi nie zawsze się spełniają. Przykładem może być Azerbejdżan, który w 2012 roku rozbił bank – od 64 do 76 milionów dolarów na samą organizację konkursu, a dodatkowe 100 milionów dolarów na budowę nowej areny. Łącznie kraj wydał około 60 milionów euro (273 mln zł), a bilans zamknął się na minus 200 mln euro, co okazało się kosztowną lekcją dla innych państw rozważających podjęcie się roli gospodarza″.

Na organizacji Eurowizji ″popłynął″ też Rotterdam, który wydał 50 mln euro.

Przypomnijmy, że Kraków ze względów finansowych zrezygnował z organizacji tegorocznej edycji Tour de Pologne.

Dlaczego Kraków wsparł Justynę Steczkowską?

Co więcej, Eurowizja generuje też polityczne kontrowersje. ″Jak co roku obejrzeliśmy festiwal pełen kontrowersyjnych wyborów, którego zwieńczeniem było podzielenie grubą kreską głosów, na te demokratyczne i te rozdane po to, by się przypodobać politycznym sojusznikom. Najsmutniejsze w tym wszystkim jest to, że rykoszetem oberwała Justyna Steczkowska, której naprawdę dobry występ przepadł, przez niezrozumiałe dla nikogo decyzje jurorów″ – napisał felietonista Onetu, Michał Skuza. ″W przyszłym roku pierwszy krzyknę: daruj sobie, Polsko!″ – dodał.

Trudno się dziwić, bo w Eurowizji króluje kicz i polityka.

A Kraków chce iść pod prąd. Co więcej, jak czytamy w ″Gazecie Krakowskiej″: Kraków zorganizował akcję promującą naszą reprezentantkę w Eurowizji, jej piosenkę i nasz kraj.

A to budzi kolejne pytania. Dlaczego Kraków zaangażował się w promocję Steczkowskiej? Kto podjął tę decyzję? Czy zostały wygenerowane w związku z tym jakieś wydatki? Pytań wokół tej sprawy jest znacznie więcej niż konkretów.

MM

Teksty w dziale publicystyka są subiektywną formą literacką wyrażającą zdanie autora, które nie musi pokrywać się ze zdaniem redakcji.

Quick Link

Podaj dalej
Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O Nas

Jesteśmy najszybciej rozwijającym się portalem na temat Krakowa i Małopolski

Redakcja

Zobaczysz coś ciekawego, chcesz żebyśmy o tym napisali? Daj nam znać:

redakcja@kr24.pl

Chcesz zamieścić reklamę na naszym portalu? Napisz:

reklama@kr24.pl

Wydawcą portalu jest
Fundacja KR24.pl

Wpisana do rejestru Stowarzyszeń, Innych Organizacji Społecznych i Zawodowych, Fundacji Oraz Samodzielnych Publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej oraz Rejestru Przedsiębiorców pod numerem KRS: 0001110778