Złamał zasadę, ale miał powód. Dlaczego prezes Wisły pojechał do Katowic?
Kibice Wisły Kraków nie byli wpuszczani przez szefów pierwszoligowych klubów na mecze. Tłumaczono to faktem, że ich pobyt na stadionie rywala może zagrozić bezpieczeństwu. Tak naprawdę chodziło o porachunki między przestępcami. Bo prawdziwi kibice Wisły, pokazali podczas finału Pucharu Polski, jak wspaniałą atmosferę są w stanie stworzyć.
Z fanami solidaryzował się Jarosław Królewski, prezes i właściciel Wisły. Nie jeździł na wyjazdy, na których nie mogła pojawić się zorganizowana grupa kibiców. Zasadę złamał w przedostatniej kolejce…
Prezes Wisły chciał przynieść szczęście
Informowaliśmy, że prezes krakowian pojawił się w szatni GKS-u Katowice, by pogratulować rywalom zwycięstwa (tutaj). Królewski złamał obietnicę, którą złożył fanom.
– To był ostatnim mecz wyjazdowy, namówili mnie, że może przyniosę szczęście, bo całym sezon nie byłem i wyniki były jakie były. No ale nie udało się – wyłumaczył właściciel krakowian.
Ostatni mecz Wisła zagra przy Reymonta. W niedzielę 26 maja, o godzinie 15 zmierzy się z Termaliką. Żeby zachować szanse na baraże, krakowianie muszą wygrać. Ale nie wszystko zależy od nich. Jeżeli pozostałe wyniki meczów ułożą się niekorzystnie, Wisła zostanie w pierwszej lidze na kolejny rok.