Piłkarze Wisły przeżyli jeden z najbardziej wstydliwych wieczorów w ostatnich latach. W 1/8 finału Pucharu Polski przegrali aż 1:4 z Zawiszą Bydgoszcz, który gra w trzeciej lidze.
Dobry początek nie wystarczył
Mecz zaczął się obiecująco dla gości. Wisła kontrolowała grę i stworzyła kilka groźnych sytuacji. W 25. minucie Ardit Nikaj wpakował piłkę do siatki po świetnej akcji Frederico Duarte i Juliusa Ertlthalera.
Radość trwała jednak tylko trzy minuty. Mariusz Kutwa sfaulował w polu karnym Marcela Wszołka. Sędzia po analizie VAR wskazał na jedenasty metr. Maciej Kona pewnie wykonał rzut karny i wyrównał na 1:1.
Druga połowa to katastrofa
Po przerwie Wisła straciła kontrolę nad meczem. W 53. minucie po rzucie wolnym Mikołaj Staniak głową pokonał bramkarza gości. Wisła próbowała odpowiedzieć, ale grała chaotycznie i nerwowo.
----- Reklama -----
W 65. minucie przyszedł cios, który definitywnie zakończył nadzieje krakowian. Po kolejnym stałym fragmencie gry piłka spadła pod nogi Kony, który podwyższył na 3:1. Chwilę później Zawisza dołożył czwartą bramkę.
Wisła desperacko ruszyła do ataku. Ervin Omić dwukrotnie trafił w poprzeczkę, Julius Ertlthaler strzelił gola, ale sędziowie odgwizdali spalonego. Nic to jednak nie dało. Wynik 4:1 dla trzecioligowca to sportowa sensacja i kompromitacja dla pierwszoligowca.











