Czy Kraków potrzebuje jeszcze jarmarków? Festiwal drożyzny i bylejakości [OPINIA]

FK
FK

Kraków – miasto, które przez wieki budowało swoją legendę na gościnności, kulturze i autentyczności. Dziś, w sercu stolicy Małopolski, na Rynku Głównym odbywa się hucpa, która z tradycją i lokalnością ma tyle wspólnego, co plastikowy oscypek z prawdziwym serem z Podhala. Jarmarki świąteczne i wielkanocne, które miały być wizytówką miasta, stały się symbolem pazerności, bylejakości i totalnego oderwania od rzeczywistości mieszkańców i turystów. Kto na tym zyskuje? Na pewno nie Kraków.

Drożyzna, która szokuje nawet turystów

Zacznijmy od tego, co najbardziej rzuca się w oczy i portfele – ceny. To już nie są jarmarki, to jest pole doświadczalne dla ekonomistów badających granice absurdu. 35 zł za zapiekankę bez dodatków, 40 zł za szaszłyk, 30 zł za żurek, 34 zł za kiełbasę z ketchupem i musztardą – to nie żart, to rzeczywistość na krakowskim rynku. Pajda chleba ze smalcem? 22 złote, a jak ktoś zapragnie ogórka lub cebuli, to dorzuci po 9 zł za każdy dodatek. Kiełbasa w bułce – 50 zł. Pierogi? 45 zł za osiem sztuk. W tej cenie w wielu restauracjach w centrum Krakowa można zjeść dwudaniowy obiad z obsługą na poziomie, a nie z plastikowego talerzyka, stojąc w tłumie.

Czytaj także: Komplet publiczności i kibice Białej Gwiazdy na meczu Termalika – Wisła! W Niecieczy szykuje się piłkarskie święto.

I nie są to tylko narzekania Polaków. Nawet zagraniczni turyści, którzy przyjeżdżają tu z euro, funtami i dolarami, łapią się za głowę. 83 euro za dwa dania – alarmuje turystka z Malty, która po wizycie na jarmarku nawołuje do bojkotu tej „atrakcji”. „Ceny są oburzające” – piszą goście z Niemiec i Wielkiej Brytanii, którzy porównują krakowski jarmark do tych w Monachium czy Wiedniu i nie mogą uwierzyć, że w Polsce jest drożej.

Czytaj także: Takiego paragonu grozy jeszcze nie widzieliście! 167 złotych za szaszłyk

Jarmark dla nikogo – ani dla mieszkańców, ani dla turystów

Organizatorzy powtarzają, że jarmarki mają promować krakowską tradycję, wspierać lokalnych przedsiębiorców i integrować mieszkańców. Tyle że rzeczywistość wygląda zupełnie inaczej. Wystarczy przejść się po rynku, by zobaczyć, że krakowianie omijają jarmark szerokim łukiem. „Krakowianie się dziwią i kiwają z politowaniem głową. Stołują się w pobliskich restauracjach, gdzie stosunek jakości do ceny jest znacznie lepszy” – pisaliśmy w grudniu. Jarmark to dziś impreza dla zagranicznych turystów, którzy – jak się okazuje – też zaczynają mieć dość nabijania ich w butelkę.

Czytaj także: Myśleliście, że drożej niż na jarmarku bożonarodzeniowym być nie może? To spójrzcie na to! [ZDJĘCIA]

W mediach społecznościowych wrze. Mieszkańcy pytają, dla kogo są te jarmarki, skoro nawet turyści skarżą się na ceny i jakość. „Za 200 zł mam obiad dla dwóch osób w świetnej restauracji z pysznym winem. Te oscypki pewnie koło oscypka nawet nie leżały. Te ceny i ta jakość to jeden wielki żart” – komentują internauci, którzy publikują zdjęcia paragonów grozy i plastikowych „regionalnych” przysmaków, które z tradycją mają niewiele wspólnego…

Bylejakość i artystyczne kompromitacje

Jeśli ktoś myśli, że ceny to jedyny problem, to polecam obejrzeć nagrania z tegorocznych występów na scenie jarmarku wielkanocnego. Zespół Klub Seniora Rudawa „Sami Swoi” zaprezentował popis, który wywołał falę zażenowania nawet wśród najbardziej wyrozumiałych widzów. Fałsz, brak zgrania, nieporadność sceniczna – przechodnie zatykali uszy, a w mediach społecznościowych zawrzało. „Rynek Główny to najbardziej prestiżowe miejsce w Polsce, a tu na scenie występują zespoły, które nie przeszłyby eliminacji na wiejskim festynie. Wstyd dla miasta!” – grzmią mieszkańcy.

Czytaj także: Na Jarmarku Wielkanocnym jak na dożynkach. Ten występ was zszokuje! [FILM]

I tu pojawia się kolejny paradoks. Uliczni artyści muszą przechodzić w Krakowie specjalne przesłuchania, by móc występować na rynku. Tymczasem zespoły zapraszane na oficjalne miejskie imprezy nie podlegają żadnej weryfikacji. Efekt? Jarmark, który miał być wizytówką miasta, staje się pośmiewiskiem i symbolem bylejakości.

Chaos i brak kontroli

Lokalni rzemieślnicy nie mają szans konkurować z hurtowymi dostawcami tandetnych pamiątek made in China, a gastronomia została zdominowana przez kilku dużych graczy, którzy dyktują ceny według własnego widzimisię.

Do tego dochodzi chaos organizacyjny. Tłumy, kolejki, brak miejsc do siedzenia, śmieci, błoto, ciasnota. Rynek Główny zamienia się w zatłoczony bazar, gdzie trudno znaleźć choćby cień świątecznej atmosfery. „Przypominałem sardynkę w puszce” – relacjonuje jeden z odwiedzających. Infrastruktura nie nadąża za tłumami, a miasto nie kontroluje tego, co się dzieje.

Jarmark, który dzieli zamiast łączyć

Jarmarki miały być miejscem spotkań, integracji, budowania wspólnoty. Tymczasem stały się kością niezgody, która dzieli mieszkańców, turystów i władze miasta. Radni apelują, by w końcu przyjrzeć się temu, co dzieje się na rynku i dla kogo są te wydarzenia. „To miejsce powinno być wartością dla wszystkich w mieście, a nie tylko atrakcją turystyczną dla najbogatszych” – mówi radna Aleksandra Owca. Niestety, na razie wszystko wskazuje na to, że jarmarki są dla nikogo. Nawet turyści, którzy jeszcze niedawno zachwycali się klimatem krakowskiego rynku, dziś coraz częściej wpisują go na listę miejsc, których lepiej unikać.

Kraków zasługuje na więcej

Kraków to nie jest miasto bylejakości i pazerności. To nie jest miejsce, gdzie tradycja sprowadza się do plastikowego pierogów za 45 zł i kiełbasy w bułce za 50 zł. Rynek Główny to serce miasta, które powinno bić dla wszystkich – mieszkańców, turystów, lokalnych rzemieślników i artystów.

Czas skończyć z tą fikcją. Czas przywrócić jarmarkom sens, jakość i autentyczność. Bo jeśli dalej będziemy udawać, że wszystko jest w porządku, za kilka lat jedynymi gośćmi na rynku będą gołębie i garstka naiwnych turystów, którzy jeszcze nie słyszeli, że krakowski jarmark to dziś jeden wielki żart.

Teksty w dziale publicystyka są subiektywną formą literacką wyrażającą zdanie autora, które nie musi pokrywać się ze zdaniem redakcji.

Quick Link

Podaj dalej
2 komentarzy

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *

O Nas

Jesteśmy najszybciej rozwijającym się portalem na temat Krakowa i Małopolski

Redakcja

Zobaczysz coś ciekawego, chcesz żebyśmy o tym napisali? Daj nam znać:

redakcja@kr24.pl

Chcesz zamieścić reklamę na naszym portalu? Napisz:

reklama@kr24.pl

Wydawcą portalu jest
Fundacja KR24.pl

Wpisana do rejestru Stowarzyszeń, Innych Organizacji Społecznych i Zawodowych, Fundacji Oraz Samodzielnych Publicznych Zakładów Opieki Zdrowotnej oraz Rejestru Przedsiębiorców pod numerem KRS: 0001110778