W galeriach handlowych klimat świąt jest wyczuwalny. To za sprawą świątecznych dekoracji. Natrafić można również na hostessy przebrane za aniołki, które zbierają pieniądze na fundację. Jednak jest to przykrywka. Zebrane pieniądze wcale nie idą na cele charytatywne – alarmuje TVP3 Kraków.
Święta Bożego Narodzenia zbliżają się wielkimi krokami. W galeriach handlowych klimat świąt czuć już od dłuższego czasu. Wśród klientów, którzy przychodzą do galerii znajdą się również tacy, którzy z chęcią zaopatrzą się w wigilijne opłatki.
Aniołki w galerii handlowej
Tutaj z pomocą przychodzą hostessy przebrane są za aniołki. Dziewczyny sprzedają opłatki, z których zebrane pieniądze idą do wybranej fundacji. Prawda może okazać się zupełnie inna.
Kto waha się, czy nabyć opłatek – słyszy takie słowa:
– Zysk zostaje przekazany na fundację. Jaką fundację? – Warto pomagać.
Sprawą zainteresował się portal “TVP3 Kraków”. Wymieniona fundacja jest z Torunia. Chwali się na stronie internetowej, że pomaga między innymi domom dziecka, a także domom samotnej matki. Aniołki przy pytaniu, ile pieniędzy z zakupu opłatka trafia do potrzebujących, twierdzą, że całość.
– Każdy wolontariusz powinien posiadać identyfikator zawierający jego imię, nazwisko nazwisko i cel tej zbiórki – informuje w rozmowie z “TVP3 Kraków” mł. asp. Rafał Wawrzuta, KMP w Krakowie.
Paragon za zakup opłatka
Żadna z hostess przebrana za anioła nie posiadała identyfikatora. W rejestrze legalnych akcji charytatywnych też na próżno jej szukać. Jak zapłacimy kartą za opłatek, dopiero wtedy możemy wrzucić do puszki datek. Za sam zakup opłatka otrzymujemy paragon, co już może wydawać się dziwne.
– Jeśli zbiórka jest publiczna, zarejestrowana i prowadzona przez organizację pożytku publicznego, to nie ma miejsca na paragon, bo wszystkie pieniądze są przekazywane na zarejestrowany cel – wyjaśnia w rozmowie z “TVP3 Kraków” Magdalena Kobos, Izba Administracji Skarbowej w Krakowie.
Z otrzymanego paragonu można dowiedzieć się, kto kryje się za tym oszustwem. Firmę założyła młoda kobieta 1 października tego roku.
Portal “TVP 3 Kraków” podaje, że na stronie fundacji nie ma nazwiska osoby, która ją prowadzi. Dzwoniąc na podany numer odpowiada mężczyzna zapewniając, że wszystko jest legalne, ale nie wyraził zgody na upublicznienie rozmowy.
Fundacja i „aniołki” mogą zostać ukarane
Portal sprawdził numer KRS i okazało się, że fundacja nie jest organizacją pożytku publicznego. Prowadzenie zbiórki bez zgłoszenia grozi nałożeniem grzywny do 5 tysięcy złotych. Ukarane mogą zostać również same “aniołki”.
– Jeżeli wolontariusz zbiera pieniądze i podaje się za wolontariusza nie będąc nim, to już mamy przestępstwo oszustwa zagrożone karą 8 lat pozbawiania wolności – dodaje mł. asp. Wawrzuta.
Źródło: TVP3 Kraków