Za nami wybory do parlamentu europejskiego. Frekwencja była najniższa w historii. Część miast zachęcała mieszkańców do udziału w wyborach za pomocą darmowej komunikacji miejskiej. W Krakowie nic takiego się nie wydarzyło.
Na darmową komunikację miejską postawiono m.in. w Warszawie. Gdy podróżny chciał kupić bilet np. w aplikacji mobilnej, otrzymywał komunikat, że tego dnia komunikacja jest za darmo i biletu kupować nie musi.
„Mieszkańcy stolicy, którzy będą musieli dojechać na niedzielne głosowanie, będą mogli skorzystać z transportu publicznego. Prezydent Warszawy zadecydował, że tego dnia komunikacja miejska w stolicy będzie darmowa. Podobne rozwiązanie wprowadzono również podczas ostatnich wyborów parlamentarnych i samorządowych” – informował warszawski magistrat przed wyborami.
Ale Warszawa to nie wszystko. Na darmową komunikację miejską w dniu wyborów do parlamentu europejskiego zdecydowano się także we Wrocławiu, Toruniu, Trójmieście wraz z całą metropolią, a nawet w… Poznaniu. Gdzie też trudno o cokolwiek ″za darmo″.
Na takie rozwiązanie zdecydowały się też mniejsze gminy. Darmową komunikację w dniu wyborów wprowadzono np. w małopolskim Wolbromiu. Lista miast i gmin jest długa. Lubin, Kamionka, Świdnica, Pelplin, Radzymin, Gaworzyce i Gubin.
Darmowa komunikacja? W Krakowie na takie cuda nie ma co liczyć. Miała być darmowa w dniach z przekroczonymi normami zanieczyszczenia powietrza. No to zlikwidowano smog… Byleby tylko nikt nie pojeździł sobie tramwajem za darmoszkę. Kto nie załapał – to żart. Bardzo cieszymy się z likwidacji smogu i wierzymy, że motywacja była inna.
Szkoda jednak, że nie zastanowiono się, jak można byłoby wesprzeć demokrację. Szczególnie w przypadku eurowyborów, z których wagi wciąż, jako społeczeństwo, nie do końca zdajemy sobie sprawę.
Pomóżmy czasem demokracji. Szczególnie wtedy, gdy mamy najdroższe bilety w kraju.