Władysław Kosiniak-Kamysz „spakował plecak ewakuacyjny”. O co chodziło szefowi MON?
Władysław Kosiniak-Kamysz to rodowity Krakus. W Krakowie skończył studia na Uniwersytecie Jagiellońskim. To tu zaczęła się jego kariera polityczna. Andrzej, jego ojciec, wybitny lekarz przez lata kierował Szpitalem Specjalistycznym im. Józefa Dietla. W 2023 roku Władysław Kosiniak-Kamysz został Ministrem Obrony Narodowej.
Szef MON został źle zrozumiany?
W czwartek, 9 maja Kosiniak-Kamysz był gościem Radia Zet. Szef MON przyznał, że ma „spakowany plecak” na wypadek sytuacji kryzysowych.
– Jak jechałem na Ukrainę, był taki wyjazd, pierwszy po wybuchu wojny, parlamentarny, gdy na drugi dzień po wybuchu wojny jechaliśmy z pierwszą pomocą, wtedy sobie taki plecak przygotowałem, z którym pojechałem. I on do dziś jest spakowany – powiedział krakowianin.
Szybko zaczęła się nagonka na Kosiniaka-Kamysza. Jego przeciwnicy zarzucają mu, że w wypadku wojny byłby gotowy do ewakuacji, a przecież od Ministra Obrony Narodowej oczekuje się, że będzie wspierał żołnierzy broniących ojczyzny. Lider PSL szybko rozwiał wątpliwości. Do sprawy odniósł się również rzecznik MON.
Kosiniak-Kamysz reaguje na zarzuty
– Gotowość na sytuacje kryzysowe to nie tylko obowiązek, ale także nasza odpowiedzialność. Plecak bezpieczeństwa może okazać się kluczowy w pierwszych godzinach nieprzewidzianych sytuacji czy klęsk żywiołowych. Edukacja i świadomość to fundamenty naszej gotowości na wszelkie zdarzenia losowe. Proszę o tym pamiętać i nie powielać zmanipulowanych, fałszywych wypowiedzi – napisał Kosiniak-Kamysz na Twitterze.
– W wywiadzie radiowym wicepremier W. Kosiniak-Kamysz, mówiąc o konieczności edukacji i budowania świadomości zagrożeń, wspomniał o plecaku bezpieczeństwa z rzeczami, które mogą się przydać w pierwszych godzinach sytuacji kryzysowych czy klęsk żywiołowych. Szef MON podkreślił, że taki plecak ma w swoim domu od czasu wizyty na Ukrainie w pierwszych dniach wojny. Warto zawsze wysłuchać całej wypowiedzi, a nie komentować słów, które zostały całkowicie zmanipulowane i wyrwane z kontekstu. Pasują do negatywnych narracji i rosyjskiej dezinformacji – dodał Janusz Sejmej, rzecznik prasowy MON.