Mieszkańcy Krakowa od niedawana mogą usłyszeć głos Roberta Makłowicza w komunikacji miejskiej. Okazuje się, że pomysł zamiast uatrakcyjnić podróż wywołuje mieszane reakcje wśród pasażerów.
Roberta Makłowicza, a dokładniej jego głos, od 19 października może usłyszeć każdy mieszkaniec Krakowa we wszystkich tramwajach i autobusach kursujących w pierwszej strefie biletowej.
Głos nowego lektora miał uatrakcyjnić podróże komunikacją miejską w Krakowie. Jednak inicjatywa spotkała się różnymi reakcjami mieszkańców. Wielu z nich zgłasza problemy ze zrozumieniem nazw przystanków. Inni skarżą się na „pretensjonalny ton” oraz słabo nagłośnione komunikaty.
– Nie rozumiem wszystkich nazw przystanków. Jak jadę i na przykład jest przystanek Brodowicza, to ja rozumiem, że Rodowicza. Zastanawiałam się, czy jestem głucha, czy to wynika z dykcji – mówiła jedna z pasażerek w rozmowie z „Radiem Kraków”.
Zgłoszenia niezadowolonych pasażerów
Urzędnicy coraz częściej otrzymują zgłoszenia od niezadowolonych użytkowników komunikacji miejskiej.
– Teraz na bieżąco zgłaszamy przewoźnikowi numery boczne pojazdów tych tramwajów, w których głośniki działają gorzej. Prosimy o to, żeby zgłaszać właśnie do przewoźnika przede wszystkim informację z godziną, a także numerem bocznym pojazdu – tłumaczy Sebastian Kowal, rzecznik Zarządu Transportu Publicznego w Krakowie, w rozmowie z „Radiem Kraków”.
Urzędnicy zapewniają, że głośność w pojazdach nie powinna być problemem, ponieważ wszędzie była na takim samym poziomie i była dobrze słyszalna. Według nich problemy mogą wynikać z różnic w jakości głośników.
Źródło: Radio Kraków