Marek Konieczny: 15 minut stałem pod drzwiami Smudy, bo bałem się zapukać

M N
M N

W nocy z soboty na niedzielę zmarł Franciszek Smuda. Byłego trenera Wisły Kraków wspomina Marek Konieczny, który przez lata był kierownikiem drużyny Białej Gwiazdy.

----- Partner Działu Kraków -----



Bardzo podobało mi się to, że trener Smuda miał swój styl. Bez względu na to z kim graliśmy… Parma? Inter? Trabzonspor? ″A co to za drużyny… Siadamy na nich!″ – mówił trener i robił to tak przekonująco, że wszyscy mu wierzyli.

To dzięki niemu przeżyłem swoją przygodę życia jako kierownik I zespołu Wisły. Świetnie pamiętam pierwszy wyjazdowy mecz w europejskich pucharach. Do Walii jechaliśmy z wielkimi nadziejami, ale też z pewnym niepokojem, bo nikt w klubie nie bardzo wiedział, jak przygotować się do takiego meczu. Spotkanie wypadło blado. Bezbramkowy remis z amatorami z Newtown był sporym rozczarowaniem.

To był mój pierwszy mój mecz w roli tego, który odpowiadał za organizację wyjazdu. Po powrocie do Balic czekaliśmy na bagaże. Humory były kiepskie, a nagle podchodzi trener Smuda i mówi: ″Trudno, trzeba zapomnieć o tym meczu, ale jedna rzecz nam się udała… Kierownik!″. Zapytał chłopaków czy chcą takiego kierownika. I tak się zaczęła ta moja przygoda…

Mecz meczem, ale moja znajomość z trenerem Smudą nie zaczęła się najlepiej. Byłem trenerem grup młodzieżowych i miałem w swoim zespole młodego Kmiecika i Iwana. Graliśmy z Hutnikiem, a ja zostawiłem Grześka Kmiecika na ławce, by wpuścić go na boisko dopiero w trakcie meczu.

Na drugi dzień pojawiłem się na treningu pierwszej drużyny, by z boku popatrzeć na trenujących chłopaków. Gdy zobaczył mnie trener Smuda, przerwał trening i zaczął mnie wołać. Gdy podszedłem, mocno oberwało mi się za to, że młody Kmiecik usiadł na ławce.

Niedługo potem Zdzisław Kapka wysłał mnie na zgrupowanie pierwszej drużyny do Straszęcina. Miałem z jakąś sprawą udać się do trenera Smudy. Pamiętałem awanturę o Kmiecika, więc byłem przerażony. Chyba z 15 minut stałem pod drzwiami trenera nim zdecydowałem się zapukać. Trener otworzył i przyjął mnie mega fajnie i od tego momentu mieliśmy świetne relacje.

Informację o śmierci trenera przyjąłem z dużym smutkiem. To był bardzo dobry szkoleniowiec i fajny człowiek. Będzie nam go bardzo brakowało.

Quick Link

Podaj dalej
Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *