Pasażerowie się tłoczą, a dłuższe tramwaje stoją bezczynnie. Jak rozwiązać problem ścisku w krakowskiej komunikacji miejskiej?
Kraków ma problem. MPK wysyła za krótkie wagony na najbardziej obciążone linie, podczas gdy długie pojazdy bezczynnie stoją w zajezdniach.
Najgorzej jest na linii 52
Jak informuje Platforma Komunikacyjna Krakowa (tutaj) na linii 52, która jest jedną z najbardziej obciążonych tras w mieście, „blisko co szósty kurs jest w krótszym taborze, mieszczącym kilkadziesiąt osób mniej„. Efekt? Pasażerowie dosłownie się tłoczą.
Podobnie wygląda sytuacja na linii 24. Około 40 proc. kursów jest w krótszych wagonach, co dodatkowo pogarsza się po likwidacji linii 13.
Co zrobić, żeby uniknąć tłoku?
Kluczowa liczba: z 37 dostępnych niskowejściowych wagonów 40-metrowych, tylko 25 jeździ po mieście. Dwanaście wagonów czeka w zajezdniach, a wykorzystanie taboru nie przekracza 70 proc. przy optymalnym poziomie 80-85 proc.
Według PKK rozwiązanie jest proste – wystarczy wysłać długie Krakowiaki zamiast krótszych pojazdów.