Temat związany ze Strefą Czystego Transportu w Krakowie budzi ogromne kontrowersje. Jednak nie ma możliwości, aby nie weszła ona w życie. Prezydent Aleksander Miszalski jest stanowczy.
Prezydent Krakowa Aleksander Miszalski od początku swojej kampanii prezydenckiej obiecywał, że Strefa Czystego Transportu pojawi się w Krakowie. Jednak wywołała ona spore kontrowersje wśród mieszkańców. Pokazują to np. konsultacje społeczne dotyczące SCT.
– Jako prezydent mam przekonanie, że taka strefa jest potrzebna. Po pierwsze zobowiązuje nas do tego ustawa. Po drugie zobowiązuje nas do tego uchwała sejmiku małopolskiego. Po trzecie, uważam, że trzeba walczyć o czyste powietrze w Krakowie – powiedział w rozmowie z “Interią” Aleksander Miszalski.
Mieszkańcy wiedzieli na kogo głosują
Spora część mieszkańców uważa, że nie powinna ona obejmować całego miasta. Inni boją się, że w przyszłości nie będą mogli wjechać do miasta swoimi obecnymi pojazdami.
– Wprowadzenie strefy to moja obietnica z wyborów. Ludzie mnie wybrali, wiedzieli jaki mam program, nic nie ukrywałem – dodał w rozmowie z „Interią” prezydent Krakowa.
Podczas konsultacji mieszkańcy nie mogli zdecydować czy SCT wejdzie w życie. Polegały one na czymś innym.
– Konsultacje nie były o tym, czy wprowadzić strefę, ale o tym, jaki ma być jej kształt. Strefa będzie zliberalizowana, wobec pierwotnego projektu. Zostanie jednak wprowadzona – wyjaśnił w rozmowie z „Interią” Aleksander Miszalski.
Jak informuje prezydent Krakowa, w sprawie SCT wpłynęło 18 tysięcy ankiet. Znajduje się tam bardzo dużo ciekawych wniosków i pomysłów. Często dotyczących zakresu strefy czy rodzaju pojazdów, jakie będą mogły do niej wjechać.
Źródło: Interia.pl