To mógł być jedyny taki stadion w Polsce. Jacek Majchrowski, były prezydent żałuje, że Kraków nie zbudował wspólnego obiektu Wiśle i Cracovii.
Jacek Majchrowski był prezydentem Krakowa przez 22 lata. Zmienił miasto na lepsze, chociaż jak sam przyznaje, są projekty, których nie zrealizował. I żałuje. Jednym z nich był wspólny stadion Wisły i Cracovii.
– Zawsze są sytuacje, kiedy człowiek czuje pewien niedosyt. Uwierają mnie dwa stadiony, Cracovii i Wisły, ponieważ mógł być jeden fajny stadion. Ale to jeszcze byłem na początku swojej drogi prezydenckiej, a dodatkowo była to wyjątkowa sytuacja, bo było to stulecie obu klubów i trzeba było na świętej ziemi obu klubów coś postawić. A grupy radnych były bardzo zdeterminowane w obu kwestiach – powiedział Jacek Majchrowski, gdy żegnał się z urzędem prezydenta.
To było naprawdę możliwe. Projekt powstał w 2003 roku, ale nie doszedł do skutku. Dlaczego?
Wspólny stadion Wisły i Cracovii? Plany były ambitne
Na początku XXI wieku obiekty krakowskich klubów były w fatalnym stanie. Jakby tego było mało grunty przy stadionie Reymonta nie mogły być skomunalizowane, bo trwały zarząd miała nad nimi policja. Szacowano, że remont obiektu Cracovii będzie kosztował 35 milionów. Jeszcze drożej miało być na Wiśle. Koszty rewitalizacji wyceniono na 42 miliony.
Zamiast obciążać miejski budżet ogromnymi wydatkami, Majchrowski zaproponował, że Kraków wybuduje jeden, wspólny obiekt. Stadion miał być zlokalizowany w Cichym Kąciku. Na terenie, na którym historycznie przecina się Wisła z Cracovią.
Plany były ambitne. Obiekt wyceniono na ponad 100 milionów złotych, ale miał być jedną z najbardziej nowoczesnych aren w Europie. Zaprojektowano go tak, by pomieścił 40 tys. fanów. Wzorem dla Krakowa miał być dopiero co oddany stadion Schalke. I wtedy pojawiły się problemy…
Działaczom Wisły i Cracovii nie uśmiechało się grać na wspólnym obiekcie. Twierdzili nawet, że Majchrowski mami ich wizją budowy pięknego stadionu, bo miasto nie ma pieniędzy na modernizację obiektów. A ta była potrzebna na już.
– Aby uzyskać licencję na grę w kolejnym sezonie, musimy koniecznie zmodernizować stadion przy ul. Kałuży. Inwestycja w nasz dotychczasowy stadion jest absolutnie niezbędna – mówił w 2003 roku Paweł Misior, prezes Cracovii.
Budowa miała rozpocząć się wiosną 2004 roku. Według wstępnych planów obiekt byłby oddany do użytku w 2006.
Projekt nie wyszedł poza koncepcje i plany, bo zablokowali go krakowscy radni. Trudno nie odnieść wrażenia, że byli motywowani przez kibiców Wisły i Cracovii. Zamiast tego rozpoczęła się renowacja obiektów.
Kraków zmarnował szansę?
Wyburzanie stadionu Wisły rozpoczęło się w 2004. Od nowa stawiano trybunę po trybunie. Prace zakończyły się w 2010 roku. Liczono, że Kraków będzie miastem-gospodarzem mistrzostw Europy w 2012. Tak się nie stało. UEFA nie wybrała obiektu Wisły.
Jeszcze więcej problemów było z obiektem Cracovii. Teren, na którym stoi stadion należał do sióstr Norbertanek. Dopiero w 2009, dzięki staraniom Majchrowskiego odkupiono je od zakonnic. Budowa rozpoczęła się latem 2009 roku, a skończyła w listopadzie 2010. To był prawdziwy rekord. Stadion Cracovii udało się oddać 14 miesięcy przed terminem.
Szkoda, że nie udało się zbudować polskiego „San Siro” (obiekt, na którym mecze rozgrywa Inter Mediolan i AC Milan, jedne z najlepszych drużyn w Europie). Podobne plany były w Łodzi, ale tam nie dość, że nie zgadzali się radni, to jeszcze nie było terenu, na którym mógłby stanąć wspólny stadion ŁKS-u i Widzewa. Majchrowski żałuje i trudno mu się dziwić. Krakowski obiekt mógł być jedyny w Polsce.