Od 1 maja na trasie do Morskiego Oka kursują elektryczne busy – ekologiczna alternatywa dla zaprzęgów konnych. Jednak cena przejazdu, która sięga nawet 100 złotych w jedną stronę, skutecznie odstraszyła turystów. Nowy transport miał być rewolucją, a stał się symbolem nietrafionej inwestycji – podróżni pokazali, co myślą, omijając elektryki szerokim łukiem i wybierając tańsze opcje.
Busy elektryczne wyjechały – ale chętnych brak
Tatrzański Park Narodowy i Ministerstwo Klimatu i Środowiska wprowadziły busy elektryczne jako odpowiedź na wieloletnie protesty obrońców zwierząt i postulaty ograniczenia transportu konnego. Pomysł miał być ekologiczny i nowoczesny, ale już pierwsze dni kursowania pokazały, że turyści nie są gotowi płacić tak wysokich cen. Za przejazd z Zakopanego do Włosienicy trzeba zapłacić 100 zł online lub 110 zł w punkcie, powrót to koszt 90–100 zł, a kurs z Palenicy kosztuje 80 złotych.
Czytaj także: Od 1 maja na Morskie Oko wjeżdżają busy elektryczne. Trzeba słono zapłacić.
Jak relacjonuje Radio Kraków, w czwartek z Zakopanego wyruszył pierwszy elektryczny bus, ale… chętnych nie było. Drugi elektryk, jadący z Palenicy do Włosienicy, zabrał na pokład zaledwie dwie osoby.
Cena szokuje, tradycyjne busy wygrywają
Wysoka cena biletu na elektryczny bus kontrastuje z kosztami tradycyjnego transportu. Za przejazd busem spalinowym z Zakopanego do Palenicy Białczańskiej turyści płacą tylko 15 złotych – i właśnie tę opcję wybierają niemal wszyscy. Stamtąd do Morskiego Oka pozostaje osiem kilometrów pieszo, które większość turystów pokonuje z przyjemnością, zamiast wydawać kilkaset złotych na rodzinny przejazd elektrykiem.
Czytaj także: Inwestycja na os. Teatralnym wstrzymana. Co dalej?.
Dyrekcja TPN: „Zainteresowanie jest znikome. Są dwa powody”
Dyrekcja Tatrzańskiego Parku Narodowego nie ukrywa, że zainteresowanie nową usługą jest minimalne. W rozmowie z Radiem Kraków wskazano dwa główne powody:
„Po pierwsze, to jest bardzo wysoka cena. Po drugie, kursów jest bardzo mało, bo to tylko cztery busy, a zapotrzebowanie jest znacznie większe. Busy mają charakter pilotażowy i mają pokazać, czy taka forma transportu się sprawdzi” – tłumaczy dyrekcja TPN.
Pilotażowa porażka? Turyści jasno pokazali, co myślą
Projekt miał być ekologiczną rewolucją, ale na razie przegrywa z rzeczywistością. Turyści zagłosowali portfelami i omijają elektryczne busy, wybierając tańsze i sprawdzone rozwiązania.
TPN zapowiada, że będzie analizować opinie i zbierać doświadczenia – ale już dziś wiadomo, że bez obniżenia ceny i zwiększenia liczby kursów, elektryczna alternatywa nie ma szans na sukces.