Przemysław Cecherz pożegnał się z Wieczystą Kraków. W rozmowie z TVP Sport podkreślił, że wykonał „dużą, ciężką pracę”, wyprowadzając drużynę z kryzysu. „Przejąłem zespół w stanie agonalnym – nie był w stanie nawet sprintu na 10 metrów pod pressing wykonać na pierwszy mecz z Wisłą Puławy” – wspominał Cecherz.
Góralski płakał po Cecherzu
Po trzech–czterech tygodniach intensywnych przygotowań zespół przeszedł przez baraże i awansował do Betclic I ligi, a teraz zajmuje drugie miejsce i ma 22 punkty.
„Przede wszystkim zjednoczyliśmy drużynę, przygotowaliśmy ją po ciężkiej pracy – to była trzy-–czterotygodniowa, bardzo ciężka praca, ale baraże przeszliśmy bez problemów” – mówił szkoleniowiec. Zaznaczył też, że kadra licząca około 22 zawodników z dużym ego funkcjonowała bez konfliktów: „Nowi dołączali, a w szatni nie było żadnego spięcia. Dziś, żegnając się z nimi, jak zobaczyłem płacz Jacka Góralskiego, to dużo mi powiedziało”.
„Odchodzę z podniesionym czołem”
Mimo tych osiągnięć klub zdecydował się rozstać z trenerem poi ostatniej porażce 0:2 z Odrą Opole. Choć Wieczysta wciąż zajmowała drugą pozycję w tabeli, władze i główny sponsor uznali, że zespół potrzebuje nowego impulsu. „Odchodzę z podniesionym czołem. Uważam, że zrobiłem bardzo dobrą pracę w trudnych warunkach i wielu trenerów miałoby problem poradzić sobie z takimi zawodnikami” – podsumował Cecherz.