“Nie wybaczylibyśmy sobie porażki”. Nie gasną echa po derbach Krakowa 

AK
AK

Trzeba przyznać, że czwartkowe starcie Wisły z Wieczystą było pełne zwrotów akcji. W doliczonym czasie pierwszej połowy prowadzenie Wieczystej dał Stefan Freitag, jednakże w ostatnich minutach spotkania Wiśle udało się zremisować za sprawą strzału Wiktora Biedrzyckiego. Piłkarze bezpośrednio po meczu komentowali nie tylko wynik, ale również przebieg spotkania i budzące wątpliwości sytuacje.  

“Gdybyśmy przegrali, to byśmy sobie tego nie wybaczyli”

Mimo, że Wisła Kraków wywierała presję już od pierwszych minut spotkania, na gola kibice „Białej Gwiazdy” musieli czekać aż do 97. minuty. W dużej mierze przyczynił się do tego bramkarz Wieczystej Antoni Mikułko, który popisał się wieloma skutecznymi interwencjami.

– Muszę przyznać, że miałem w tym meczu najwięcej roboty w tym sezonie. Myślę, że zagrałem dobrze i chcę nadal iść w tym kierunku […] Na pewno są rzeczy, które powinniśmy poprawić. Zaczynam od siebie, bo i dziś niektóre rzeczy mogłem zrobić lepiej – stwierdził po spotkaniu Mikułko. 

Piłkarzom Wisły nie udało się w pierwszej połowie pokonać bramkarza Wieczystej, mimo, że były do tego okazje. Zawodnicy Mariusza Jopa przyznali, że wyjście ich drużyny na prowadzenie w pierwszych kilkunastu minutach mogłoby całkowicie odmienić losy tego spotkania.

– Graliśmy drugi mecz w odstępie trzech dni, ale fizycznie wyglądaliśmy dobrze. Jedyna rzecz, której zabrakło, to zdobycia bramki w pierwszych 15-20 minutach. Gdybyśmy strzelili gola, to ten mecz inaczej by wyglądał – mówił Kacper Duda, pomocnik Wisły Kraków – Gdybyśmy przegrali, to byśmy sobie tego nie wybaczyli, ale los w końcówce nam pomógł i udało się zremisować – dodał.

Lider Wisły przyznał, że nie były to dla niego prawdziwe derby. – Te prawdziwe derby to są z Cracovią. Oczywiście, to też był mecz derbowy, ale na nieco innych zasadach. Za to kibice byli niesamowicie, pchali nas do przodu. A po bramce na 1:1 doping był tak głośny, że jakby mecz potrwał jeszcze dwie, trzy minuty, pewnie byśmy wygrali – podkreślił.

Czy Wiśle należał się rzut karny? 

Spotkanie nie obyło się bez kontrowersji. W 52. minucie doszło do starcia Wiktora Biedrzyckiego z Lisandro Semedo. Podczas walki o opadającą piłkę obrońca Wisły został kopnięty w prawą stopę – sędzia Przemysław Frankowski uznał, że kontakt był zbyt lekki, by podyktować rzut karny. Innego zdania był jednak zdobywca wyrównującej bramki. 

– W moim przekonaniu to był stuprocentowy karny. Przyjmuję piłkę, a zawodnik uderza mnie w podeszwę. Nieraz jako obrońca prokurowałem takie karne i nigdy sędzia nie powiedział, że kontakt był za mały. Zawsze był karny – komentował po meczu Wiktor Biedrzycki. 

Dzięki jego trafieniu Wisła utrzymała czteropunktową przewagę nad drugą w tabeli Wieczystą. Obie drużyny mają nadal szansę na bezpośredni awans do Ekstraklasy. 

Kolejny przystanek – Ruch Chorzów 

W najbliższą niedzielę Wisła ponownie zagra na swoim stadionie – tym razem jej rywalem będzie Ruch Chorzów, zajmujący obecnie 8. miejsce w tabeli pierwszej ligi. Mimo znacznej przewagi krakowskiego klubu, zawodnicy “Białej Gwiazdy” przyznają, że czeka ich trudne spotkanie.

– Mecz z Ruchem to będzie wielkie święto futbolu […] Ruch to są Ślązacy – ja też jestem ze Śląska, wiem jak to tam wygląda. Będzie twarda, fizyczna piłka. To na pewno nie będzie łatwy mecz – zapowiadał Kacper Duda. 

Aleksandra Kubas 

Quick Link

Podaj dalej
Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *