Na skrzyżowaniu alei Róż i ulicy Rydza-Śmigłego w Nowej Hucie doszło do kolejnego wypadku. To to samo miejsce, gdzie w kwietniu 2025 roku 24-letni kierowca wjechał w autobus miejski, raniąc 19 osób. Seria zdarzeń na tym skrzyżowaniu rodzi pytania: czy wprowadzone zmiany w organizacji ruchu rzeczywiście poprawiły bezpieczeństwo?
Dramatyczny wypadek z kwietnia – 19 rannych
14 kwietnia 2025 roku na skrzyżowaniu alei Róż z ulicą Rydza-Śmigłego doszło do dramatycznego wypadku. 24-letni obywatel Ukrainy kierujący toyotą nie ustąpił pierwszeństwa autobusowi miejskiemu linii 193. W wyniku zderzenia autobus uderzył w latarnię i drzewo. Rannych zostało 19 osób, w tym 4 ciężko. Kierowca usłyszał zarzut nieumyślnego spowodowania katastrofy w ruchu lądowym.
Czytaj także: Ta decyzja pozwoliła Krakowowi oszczędzić 10 mln zł rocznie.
W poniedziałek 26 maja również doszło do podobnego wypadku. Tym razem prowadząca samochód osoby wjechała w autobus.
„Skrzyżowanie grozy” – problem od lat
Skrzyżowanie alei Róż z ulicą Rydza-Śmigłego to jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc w Nowej Hucie. Mieszkańcy i radni od lat sygnalizowali problemy z bezpieczeństwem. „Nie ma miesiąca, żeby nie doszło na nim do kolizji pojazdów” – podkreślają lokalni radni. Sebastian Piekarek, radny Dzielnicy XVIII Nowa Huta, nazywał to miejsce „tykającą bombą komunikacyjną”.
Czytaj także: Wyjątkowy budynek na mapie Krakowa. Przyleciał do Polski z USA!
Zmiany w organizacji ruchu – czy wystarczą?
Dwa tygodnie przed kwietniowym wypadkiem miasto wprowadziło zmiany: nowe oznakowanie poziome i pionowe, dodatkowy znak „ustąp pierwszeństwa” na wysepce, likwidację miejsc parkingowych ograniczających widoczność. Mimo to doszło do tragedii. Eksperci podkreślają, że „pod względem inżynierii ruchu to jest wzorcowe rozwiązanie organizacji ruchu, ale mimo to kolizje się zdarzają”.
Co dalej ze skrzyżowaniem?
W planach są dalsze zmiany: pasy wibracyjne, znak STOP, a docelowo rondo lub sygnalizacja świetlna. Radni nowohuccy wnioskują o utworzenie specjalnej komisji, która zajęłaby się tym problematycznym miejscem. „Czas na zmiany, które wymuszą reakcję kierowcy – nie tylko ją zasugerują” – mówi radny Piekarek.