Dokładnie rok temu, 2 maja 2024 roku, Wisła Kraków sięgnęła po Puchar Polski, wygrywając po dogrywce z Pogonią Szczecin 2:1. Było to pierwsze trofeum „Białej Gwiazdy” od 13 lat, a na PGE Narodowym zasiadło ponad 47 tysięcy kibiców. Wśród nich – świeżo wybrany prezydent Krakowa Aleksander Miszalski. Jednak mimo tego sukcesu, sezon nie przyniósł Wiśle wymarzonego awansu do ekstraklasy.
Finał Pucharu Polski 2024 – Wisła Kraków pisze nową historię
To był wieczór, który na długo zapadł w pamięć kibiców Wisły. 2 maja 2024 roku na PGE Narodowym w Warszawie krakowianie zmierzyli się z Pogonią Szczecin w finale Fortuna Pucharu Polski. Wisła nie była faworytem, ale udowodniła, że w piłce nożnej wszystko jest możliwe. Po bezbramkowej pierwszej połowie to Pogoń jako wyszła na prowadzenie – w 75. minucie trafił Efthymios Koulouris. Gdy wydawało się, że puchar pojedzie do Szczecina, Wisła doprowadziła do wyrównania w ostatniej akcji doliczonego czasu gry: Eneko Satrustegui w 100. minucie posłał piłkę do siatki i doprowadził do dogrywki.
W dogrywce decydujący cios zadał Angel Rodado, który wykorzystał błąd defensywy Pogoni i ustalił wynik meczu na 2:1. Po ostatnim gwizdku rozpoczęła się feta, jakiej w Krakowie nie widziano od lat. Wisła zdobyła Puchar Polski po raz piąty w historii. Na trofeum krakowianie czekali 13 lat.
Czytaj także: Chcieli obejrzeć wschód słońca na Giewoncie. Zapłacili surowe kary.
Tłumy na PGE Narodowym i prezydent Miszalski wśród kibiców
Finał na Narodowym przyciągnął prawdziwe tłumy – 47 506 widzów, co było wynikiem lepszym niż rok wcześniej podczas meczuLegia – Raków. Kibice obu drużyn stworzyli wyjątkową atmosferę, a stadion kipiał od emocji do ostatniej minuty. Wśród obecnych na trybunach nie zabrakło świeżo wybranego prezydenta Krakowa, Aleksandra Miszalskiego, który nigdy nie ukrywał swojej sympatii do „Białej Gwiazdy”. – Walka do końca jest najważniejsza i w piłce, i w polityce. Ogromne gratulacje dla Wisły Kraków za zdobycie Pucharu Polski – pisał Miszalski tuż po meczu w mediach społecznościowych.
Czytaj także: Od 1 maja na Morskie Oko wjeżdżają busy elektryczne. Trzeba słono zapłacić.
Rok po triumfie – Wisła nadal czeka na awans
Choć zdobycie Pucharu Polski miało być początkiem nowego rozdziału, rzeczywistość ligowa okazała się dla Wisły brutalna. Zamiast marszu po awans do Ekstraklasy, przyszedł kryzys formy i seria rozczarowań. Już przed finałem zespół Alberta Rude był na piątym miejscu w tabeli, a po triumfie na Narodowym nie potrafił się podnieść – kompromitujący remis z Zagłębiem Sosnowiec, potem porażki z Lechią, GKS-em Katowice i Bruk-Bet Termalicą sprawiły, że Wisła nie tylko nie awansowała bezpośrednio, ale nawet nie zakwalifikowała się do baraży. Ostatecznie sezon zakończyła na 10. miejscu, a kibice przeżyli drogę z nieba do piekła w zaledwie kilka tygodni.
Szansa na awans będzie w tym roku. Krakowianie są na miejscach barażowych, a w rocznicę dnia, w którym sięgnęli po puchar zagrają z Wisłą Płock. Jeżeli uda im się pokonać płocczan, praktycznie zapewnią sobie prawo do gry w play-offach.