Ciśnienie rośnie. Czwartkowa konferencja Łukasza Gibały została zakłócona przez przedstawicieli branży turystycznej. Kandydat na prezydenta wdał się w rozmowę, podczas której stwierdził, że na Rynku Głównym nie powinno być dorożek.
Czwartkowe wystąpienie kandydata na prezydenta Krakowa zostało zakłócone przez jednego ze słuchaczy. – Dlaczego nie rozmawia pan z nami? – wykrzyczał?
Mężczyzna nie przedstawił się, ale szybko stało się jasne, że reprezentuje branżę turystyczną.
– Dlaczego nie rozmawia pan z branżą, która właśnie teraz spotyka się niedaleko stąd? Wiedział pan o naszym spotkaniu. Czemu nie przyszedł pan na nie, tylko woli organizować briefing prasowy? – dopytywał mężczyzna.
Gibała zareagował na te słowa. – Oczywiście, chętnie z wami porozmawiam – zapewnił. – Uważam jednak, że w takim spotkaniu powinni wziąć udział także mieszkańcy, bo turystyka ma jasne i ciemne strony – dodał.
Wtedy temat zszedł na dorożki. – Uważam, że nie powinno ich być na Rynku. O ich losie powinno zdecydować referendum – powiedział Gibała.
Dorożki wywołują kontrowersje szczególnie latem, podczas panujących upałów. Obrońcy praw zwierząt doprowadzili do tego, że podczas wyjątkowo gorących dni, dorożki stacjonują w innym, zacienionym miejscu.