Właściciel Wisły o siekierze, wyjazdach kibiców i Superpucharze

FK
FK

Czy kibice Wisły wejdą na stadiony rywali? Co Jarosław Królewski sądzi o niefortunnym gadżecie z klubowego sklepu? Właściciel krakowian odpowiedział na trudne pytania.

Jarosław Królewski we wtorek pojawił się w Kanale Sportowym. Właściciel Wisły odpowiadał na pytania kibiców. Nie zabrakło trudnych tematów. Szef krakowian zdradził, że fani kolejny sezon nie będą mogli pojawiać się zorganizowaną grupą na meczach wyjazdowych.

– Moim zdaniem nie będzie wyjazdów kibiców Wisły na stadiony rywali. To jest totalnie poza naszą siłą i perswazją. Zawsze znajdą się kruczki i powody, żeby nie wpuścić naszych kibiców. W tym sezonie prawdopodobnie po raz kolejny. Dlatego jeszcze mocniej zapraszam na nasze mecze – mówił Królewski.

Siekierka w sklepie Wisły Kraków. Co na to właściciel?

Właściciela Wisły zapytano o niefortunny gadżet, który znalazł się w klubowym sklepie. To nóż do pizzy, który imituje siekierę.

-Zawsze czepiają się kibiców. Jestem w Wiśle od pięciu lat i nie miałem z nimi problemu. Wiele razy byłem na wystawie, na której prezentowano twór, który był po prostu obrzydliwy. Staram się to rozumieć, czytać o tym, jaki to prąd umysłowy – zaczął niespodziewanie Królewski.

-Z drugiej strony mamy kibiców, każda ich oprawa jest komentowana do bólu. Nie ma poszukiwania metafor. To trochę tak jak z tą siekierką. Zdarzył się w historii taki moment, gdy mieliśmy do czynienia z grupą, która wyrządziła wiele złego. Ale żeby dzisiaj robić aferę z siekierki w sklepie, to dla mnie zbyt duży poziom konformizmu społecznego. Tylko po to, żeby zadowolić innych – dodał.

Wisła nadal nie rozegrała meczu o Superpuchar Polski. Jako zdobywca krajowego trofeum powinna zmierzyć się z Jagiellonią, mistrzem kraju.

– Uważam, że skoro oba kluby zdobyły trofea w poprzednim sezonie, powinny zagrać między sobą ten mecz. Nawet gdyby to miała być forma docenienia naszych kibiców – zakończył Królewski.

Program Kanału Sportowego z właścicielem Wisły można obejrzeć tutaj:

Podaj dalej
Zostaw komentarz

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *